– Nie, jeszcze nie. Miał potem zajrzeć do pracy. Chciałeś z nim porozmawiać?

dzieci dobrych manier. Przez moment Malinda poddała się uczuciu rozczarowania, ale potem skupiła na pozytywnych aspektach propozycji Jacka. Nie chciał jej zatrudnić na stałe, ale przynajmniej nie był z urzędu, a każda nowa uczennica na zajęciach z etykiety oznaczała więcej pieniędzy w banku. Otworzyła kalendarz i wyjęła formularze. - Następny kurs zaczynamy za sześć tygodni. Proszę wypełnić formularze i wpłacić zaliczkę. Mówił pan o dzieciach w liczbie mnogiej. Ile przygotować formularzy? - Cztery. - Cztery? - Malinda z trudem ukryła radość. - Tak, cztery. Powstrzymując pragnienie pomnożenia przez cztery zaliczki i wpisania sumy do książeczki czekowej Malinda skoncentrowała się na siedzącym przed nią mężczyźnie. Zupełnie nie wyglądał na ojca czwórki dzieci. Raczej na boksera. Lekkie skrzywienie nosa http://www.deskaelewacyjna.info.pl/media/ dokąd jedzie. – I właśnie dlatego zaczęłaś baczniej się rozglądać – przypomniał jej. – Tak. Wtedy znalazłam ten notes. – A co z prezentami? – spytała Kate, podchodząc bliżej. – Przecież coś ci przywoził, prawda? Pamiętasz coś, co mogło pochodzić z jakiegoś określonego miejsca? Czekoladki ze Szwajcarii albo perfumy prosto z Paryża? Julianna podniosła dłonie do uszu i wymacała piękne diamentowe kolczyki. Luke zwrócił na nie uwagę już wcześniej. Trudno ichbyło nie zauważyć, zważywszy wielkość kamieni. – Nie, nic takiego – westchnęła przygnębiona. – Tylko te kolczyki. A poza tym lalki lub coś do włosów... Książki...

Patrzyła na niego ze współczuciem. Wiedziała, że Blake nie ma łatwego życia. Był dyskryminowany nawet przez własną rodzinę. Pragnął, tak jak wszyscy, miłości i zrozumienia, a często natrafiał na ścianę nieufności i ksenofobii. Mimo sarkazmu i ostrego języka tak naprawdę był niezwykle wrażliwy i miał złote serce. – A co z Richardem, Kate? Czy nie zrobiłabyś wszystkiego, o co cię Sprawdź Kiedy przechodził obok, zasłoniła sobie nos, poniewaz˙ zapach alkoholu i papierosów był nie do wytrzymania. – Piłeś! – Dałbym ci, kochanie, gwiazdkę z nieba. Cisnął skórzaną torbę na kanapę, ale chybił. Torba upadła z hukiem na podłogę. Kate zerknęła nerwowo w stronę pokoju Emmy. – Cicho! Obudzisz dziecko. – A tak, dziecko – powtórzył szyderczym tonem. – Zawsze to dziecko, co? To nie jest tylko pijaństwo, pomyślała, czując nagłe ssanie w żołądku. Richard hula, chcąc o czymś zapomnieć. Tak jak kiedyś, na studiach. Wtedy wyłaziły z niego wszystkie najgorsze cechy. – Gdzie byłeś, Richardzie?