kalendarz i ksia¿ke adresowa.

- Kto? - Ciebie o to pytam. - Nie wiem... o Bo¿e! - Otworzyła szeroko oczy, jakby uderzona jakas nagła, straszna mysla. - Ten włamywacz! Myslisz, ¿e wrócił? -Usiadła na łó¿ku, przyciskajac kołdre do piersi, i właczyła lampke. -Dzieci! - Nie sadze, ¿eby to był włamywacz - stwierdził Alex, patrzac na nia zimno. - Nie? To dlaczego mnie budzisz? - Nie udało jej sie opanowac zdenerwowania. - Musimy zmienic zamki. Sadziłam, ¿e masz zamiar to zrobic. Dzieci! - Odrzuciła kołdre. - Wszystko w porzadku. - Sprawdziłes? - spytała, idac do pokoju Jamesa, jakby naprawde wierzyła, ¿e ktos włamał sie do domu. James spał smacznie w swojej kołysce. - Dzieki Bogu - wyszeptała z ulga. - Mysle, ¿e ktos dostał sie do mojego gabinetu i... - Alex wyszedł za nia na korytarz. Marla otworzyła drzwi pokoju Cissy i zajrzała do srodka. Cissy spała. Na jej twarzy migotało błekitne swiatło właczonego telewizora. - Wie dobrze, ¿e nie wolno jej spac przy tym - rzuciła, http://www.wyposazenie-lazienki.net.pl łatwo było się z nim kochać ostatniej nocy. Wydawało jej się, że to jest takie naturalne, takie właściwe... och, nie może myśleć o ich seksie. Ma na głowie ważniejsze sprawy. Pomyśl, Shelby, pomyśl. Jesteś inteligentną kobietą. Jak zamierzasz odszukać swoje dziecko? Jest jakiś sposób. Musisz tylko na niego wpaść. Kolejny raz przepłynęła długość basenu. Przewróciła się na plecy i zaczęła swobodnie się unosić, wpatrzona w niebo. „Można się założyć, że sędzia wie, gdzie przebywa twoja córka”. Stary sędzia Cole Okropną starą duszę miał Wredny był z niego wał. Stryczkiem albo spluwą groził... Zadzwonił telefon i to wybiło Shelby z rytmu. Może ktoś ma jakieś wieści o Elizabeth? Skręciła do boku basenu, wyszła z wody naga i, ociekając, pognała do kuchni. Chwyciła słuchawkę i

ona przyzna, że po prostu wrobiła Rossa. Nevadzie zrobiło się niedobrze. Poczuł na karku lekki wiatr, gorący jak oddech szatana. 4 Shep jeszcze raz podniósł puszkę i wysączył ją prawie do końca. - Wiem, że to ty aresztowałeś tego sukinkota, Smith. Ty go posłałeś do mamra, ale pomyślałem, że powinieneś to wiedzieć: Ross za parę dni wyjdzie na wolność, w zależności od tego, kto będzie rozpatrywał sprawę, i nie muszę Sprawdź - Zabieraj sie stad, Kylie - wyszeptał z trudem Conrad, patrzac na nia z nienawiscia, wyolbrzymiona jeszcze przez powiekszajace szkła okularów. Grymas gniewu wykrzywił jego twarz. -I nigdy nie wracaj. Nie dostaniesz ode mnie ani 318 centa, rozumiesz? - Z trudem siegnał do guzika intercomu. - Wynos sie stad. No, ju¿! Marla cofneła sie, przera¿ona. Na korytarzu rozległy sie szybkie kroki i do pokoju wpadła postawna pielegniarka o surowym wyrazie twarzy. - Pan Amhurst wzywał pielegniarke - wyjasniła, podchodzac do łó¿ka. - ¯yczy pan sobie czegos, panie Amhurst?