Za nią wyskoczył na ulicę biały terier Szekspir, jej najwierniejszy towarzysz. Gdy dorożkarz włączył się w nieduży o tej porze ruch, spojrzała w górę i w dół Grosvenor Street. - Więc to jest Mayfair - powiedziała do siebie, przyglądając się monumentalnym fasadom domów. W przeszłości nieraz pracowała u ziemiaństwa i drobnej szlachty, ale ich domy nie mogły się równać z pałacami, które teraz zobaczyła. Mayfair, ulubiona dzielnica angielskich bogaczy i szlachetnie urodzonych, w niczym nie przypominała reszty hałaśliwego, zatłoczonego i brudnego Londynu. Już wcześniej, z okna dorożki, wypatrzyła w Hyde Parku przyjemne alejki spacerowe dla siebie i Szekspira. Chętnie przyjęłaby tu posadę, pod warunkiem, że młoda dama i jej matka nie będą odludkami. Wyjęła z kieszeni złożoną gazetę i jeszcze raz odczytała adres, po czym wzięła do ręki smycz i ruszyła ulicą. - Chodź, Szekspir. Czekała ją druga rozmowa tego dnia i dziewiąta w tym tygodniu, a została jeszcze jedna w Cheapside. Jeśli do niedzieli nikt jej nie zatrudni w Londynie, będzie musiała zużyć skromne oszczędności i pojechać na północ. Może w Yorkshire jeszcze o niej nie słyszeli, choć ostatnio odnosiła wrażenie, że w domach, gdzie potrzebowano guwernantki albo damy do towarzystwa, wszyscy już znali każdy szczegół jej życia. Najlepsze, czego się teraz spodziewała, to uprzejma odmowa. - To tutaj, dwadzieścia pięć. http://www.wpstom.pl poleceniem. - Więc zatrzymujesz moją korespondencję? - Nie wyglądała na zaskoczoną, ale sądząc po treści listu, raczej się nie spodziewała, że zostanie wysłany. Zerknąwszy na nią z ukosa, Balfour rozłożył kartkę. - „Najdroższa Emmo” - przeczytał na głos. - „Obawiam się, że mój przyjazd się opóźni. Zostałam porwana przez aroganckiego, upartego, nieznośnego i szalonego byłego pracodawcę, earla Kilcairn Abbey.” - Pominęłam chyba parę przymiotników. - I tak napisałaś ich wystarczająco dużo. - Chciałam uprzedzić Emmę. - Nagle spoważniała. - Ma dość zmartwień, żeby przydawać jej nowych. Hrabia rzucił list na podłogę. - Zajmę się tym. Ale poinformuję ją trochę oględniej. - Objął ją i pocałował.
- Nie bierz tego do buzi, kochanie - powiedziała, wyjmując trawę z rączki małej. Pomyślała, że Karolina bardzo przypomina ojca. Stosunki z dziewczynką ułożyły się jak najlepiej, z Bryce'em sprawa wyglądała inaczej. Od dwóch dni był bardzo zajęty. Wracał do domu zmęczony, zjadał coś i bez słowa znikał w swoim gabinecie. Klara nie potrzebowała jego towarzystwa, jednak dziecko tęskniło za ojcem, który znajdował czas tylko na to, by pocałować je na dobranoc. Zrobiło się zbyt gorąco, więc należało wrócić z Karoliną do domu. Po drodze obie zatrzymały się przy basenie. Klara pochyliła się i zwilżyła nóżki małej, by oswoić ją z wodą, a potem zanurzyła je głębiej. Karolina zaczęła chlapać się radośnie. Żadna nie zauważyła, iż są obserwowane. Bryce'a zdumiało zachowanie córeczki, która dotąd krzyczała, gdy tylko próbował zamoczyć jej stopy. Już myślał, że nigdy w życiu nie zbliży się do basenu. - Dzielna dziewczynka - powiedziała Klara. - Niedługo będziesz świetnie pływać. Och, nie tak szybko! - Zawołała, chwytając mocniej Karolinę, gdy ta chciała zanurzyć główkę. Sprawdź zabrzęczała porcelana. - Do licha, mam przedstawić w parlamencie ustawę o taryfach. - Wstał z groźnym pomrukiem. - Wybadam dyskretnie opinię ludzi w tej sprawie. Może będę musiał potępić ją publicznie, jeśli nadal będzie się tak afiszować. - Szarpnięciem otworzy! drzwi i pomaszerował do gabinetu. Virgil poczęstował się resztkami śniadania. Kilcairn i Alexandra jeszcze zobaczą, kto jest głupim bufonem. Ich sielanka wkrótce się skończy, i to bardzo niemiło. - To był głupi pomysł - stwierdziła Alexandra, obserwując wąską, cichą ulicę. - Twój głupi pomysł - przypomniała Vixen. - I przestań się tak rozglądać. Mam wrażenie, jakby ktoś nas śledził. - Nie mogę się powstrzymać. Podziękowała skinieniem głowy, gdy kelner przyniósł jeszcze jeden talerz kanapek. Śniadanie w miłej ulicznej kawiarence uznała za doskonały sposób na spędzenie wolnego poniedziałkowego przedpołudnia, ale to było przed Vauxhall Gardens i przed spotkaniem z