Otworzyła szeroko drzwi i zapaliła światło. Niespodziewana jasność zaskoczyła chłopca. Na chwilę R S przestał płakać. Stał w swoim kojcu, zaciskając pulchne rączki na krawędzi. W jego oczach lśniły łzy. Willow podeszła do łóżeczka i uśmiechnęła się. - Cześć - powiedziała. - Dzień dobry. Mikey nie zamierzał odwzajemniać uśmiechu. - Nie! - zawołał stanowczo. Zaśmiała się. - Właściwie to masz rację. Pada i dzień faktycznie może nie być najlepszy. A teraz - kontynuowała - zmienimy ci pieluszkę i... - Sucho! Nachyliła się nad dzieckiem. Rzeczywiście, pieluszka była sucha. - Jaki mądry chłopiec! - Spojrzała na niego z podziwem. -Jesteś bardzo mądry! Mikey uśmiechnął się rozkosznie. - Mikey mądry! - zawołał, nie kryjąc zadowolenia. http://www.wojskogedeona.pl Nabrała teraz powietrza w płuca. Propozycja Marka była, prawdę mówiąc, nie do odrzucenia. I w tym tkwił cały problem. Nie do odrzucenia. Przez dwa lata trzymała na wodzy swe uczucia, choć nie było to łatwe. Wiedziała, Ŝe tak przedstawia się sytuacja i nic się tu nie moŜe zmienić. Nie wolno jej postawić się w roli kobiety o złamanym sercu. A ponadto rozumiała jego problem. On i Erika potrzebowali jej - i jak mogłaby mu odmówić w tak istotnej kwestii? No i nie sposób przemilczeć faktu, Ŝe taki zastrzyk finansowy to powaŜny atut. - Rozumiem, Ŝe to praca dorywcza, tak? - zapytała, chcąc jasno postawić sprawę. - Tak. Mam nadzieję, Ŝe za miesiąc, dwa pani Tucker wróci do Royal. - A jeśli nie wróci? - To znowu zamieszczę w prasie ogłoszenie, mam nadzieję, Ŝe z lepszym skutkiem. Musi się w końcu znaleźć w tym mieście ktoś bardziej odpowiedzialny.
Chciało jej się płakać. Odwróciła się bez słowa i siadła przy barze. Nie potrafiła skupić się nad rachunkami. Przed oczy wracała ujrzana poprzedniego wieczoru scena: Hope St. Germaine w klubie Chopa Robichaux, ich rozmowa, koperta... Jak na zawołanie do restauracji wszedł Santos. Liz zamarło na moment serce, przez ułamek sekundy miała nadzieję, że przyszedł tu dla niej, po prostu dla niej. Oczywiście, że nie. Przyszedł nie do niej, lecz umówił się z Jacksonem. I wyglądał na bardzo skrępowanego. Powinno mu być głupio, pomyślała w gniewie. Powinien czuć się jak ostatni gnojek. Zauważyła, że spojrzał na nią z ukosa, skrzywił się i zrobił taki ruch, jakby zamierzał uciec. Jackson pokręcił głową i pokazał mu krzesło naprzeciw siebie. Santos usiadł z miną skazańca. Sprawdź odczuwała. Sama o tym nie wiedząc, całkiem odruchowo przywarła do niego - ciało do ciała, jej Ŝar zmierzył się z jego Ŝarem. Poczuła jego ręce na swoich udach i w tej samej chwili jego usta miaŜdŜyły jej wargi. A dłonie wędrowały coraz wyŜej. Od chwili gdy weszła do jego pokoju, czuła się tak, jak kobieta najbardziej na świecie poŜądana. I jeszcze bardziej poŜądana poczuła się, gdy ogarnął ją ramionami, zamknął w uścisku. Kiedy zaniósł ją do łóŜka i sam połoŜył się obok, wiedziała, Ŝe to test na jej wytrzymałość. Rozpinał jej bluzkę, pozbył się jej. Została tylko w majtkach. Zastanawiała się, czy on wie, Ŝe pobudził jej zmysły. Uniósł się nad nią, Ŝeby widziała jego nagość, i obserwował z uwagą jej twarz. - Kiedy coś ci się nie spodoba... - zaczął. - Obiecaj mi, Ŝe powiesz mi o tym - szepnął, odgarniając włosy z jej twarzy, dotykając jej uszu.