- Tam mamy się spotkać... - Mary sprawiała wrażenie, jakby coś

element przestępczy, rozłożyste dęby, obrośnięte zwieszającym się mchem luizjańskim, rzucały cień, w którym można było się ukryć. W dodatku niedługo po przybyciu Bryana parę latarń tajemniczo zgasło. Widział jakiś ukradkowy ruch przy bramie cmentarnej, słyszał szepty, a w pewnym momencie nawet śmiech. Potrząsnął głową, w duchu przeklinając głupotę tych, którzy mając ochotę na trochę seksu i trochę dreszczyku, wchodzili prosto w pułapkę. To przez takich jak oni dotąd nie zabił Władcy, chociaż kilkakrotnie znajdował się już bardzo blisko osiągnięcia swego celu. Za każdym jednak razem wróg wymykał się w chwili, gdy Bryan ratował jakieś niewinne owieczki... No, nie aż takie niewinne, pomyślał. Ale przynajmniej niemające na sumieniu tego rodzaju zbrodni. Brama była wysoka, z kutego żelaza, pochodziła z epoki wiktoriańskiej, kruszejący mur wzniesiono z kamieni. Bryan ocenił jego wysokość i jednym zwinnym susem znalazł się na szczycie, potem zeskoczył cicho. Natychmiast uderzyła go obecność czegoś złego, czegoś RS 207 groźnego, wyraźnie wyczuwał niepokojące miazmaty. Wciąż trzymając się w cieniu, podążył wąską alejką wśród eleganckich mauzoleów, okazałych http://www.washmaster.pl/media/ dziewczyna, ale tak naprawdę będzie tylko spełniać jego rozkazy. Jej już nie ma, to on działa poprzez istotę, która tylko fizycznie jest dawną Mary. Jeremy, musisz być bardzo silny. Ze względu na jej dobro. - Żebym mógł ją zabić, tak? - spytał z goryczą. - Jeśli zajdzie taka konieczność. - Ale może udałoby się... - Nie masz pojęcia, z czym próbujesz walczyć. Musisz przez cały czas uważać i informować mnie natychmiast, gdy tylko ona się pojawi. RS 166 Rozumiemy się? - Zawahała się, po czym dodała, pragnąc, by naprawdę dotarła do niego powaga sytuacji: - Posłuchaj, Władca mnie nienawidzi, dlatego obierze was za cel, ponieważ wie, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasem

tobie jest takiego, ale... Nie mogę cię tak zostawić, żeby iść i dokończyć moje zadanie. Powoli podniosła na niego wzrok. - To co zrobimy? - spytała cicho. - Byłoby najlepiej, gdybyś mnie posłuchała. Widzisz, ja... ja już raz zawiodłem, już raz nie zdołałem kogoś ochronić. I straciłem ją. Jesteś Sprawdź w dół i dołączyła do niego. Zdziwił się, gdyż wcale nie była lodowato zimna, jak się tego spodziewał. Mocno otoczył ją ramionami, odwzajemniła uścisk, przycisnęła wargi do jego ust. Dygotała jak w febrze. Po chwili poczuł jej miękkie, mocno drżące wargi na swojej szyi. Serce zabiło mu mocnej. Czyli jednak... Nigdy nie potrafił jej się oprzeć, nigdy nie umiał odmówić. I teraz umrze przez nią. RS 203 ROZDZIAŁ TRZYNASTY Zmierzch zapadł dziwnie gwałtownie, księżyc wstał wcześnie, cały czerwony, jakby broczący krwią. Jessica jechała szybko w stronę Bourbon Street, bo chociaż powiedziała Stacey, że nie może wrócić, znienacka