depresji, jak późniejszej próby samobójczej. I nawet jeśli nie zrobiła

Andy także - powiedział bratu przez telefon już z pokoju w hotelu Carlton w St Moritz. - I to jak najszybciej, możliwie jeszcze przed ślubem. - Nie możemy tak po prostu wyprawić się za ocean! - W głosie Ethana dźwięczała irytacja. - I bynajmniej nie przyspieszy to sprawy, skoro prosisz, bym rzucił wszystko i wziął się do przekopywania twojej przeszłości w pogoni za różnymi papierkami. - Urwał. - Zupełnie nie rozumiem, po co ten gwałt. Masz prawie czterdziestkę na karku, nie jesteś jakimś zwariowanym dzieciakiem. Może gdybyście oboje byli o dwadzieścia lat starsi, zrozumiałbym, że nie chcecie tracić czasu, ale tak? - Znów umilkł. - Mówiłeś, że ile ta Karolina ma lat? - Trzydzieści siedem. - I jest wdową. - Jej mąż zmarł trzy lata temu. - Czyli nie tak dawno. - Zupełnie wystarczy. - Może dla niej - zauważył Ethan. - Ale dla dzieci to zaledwie chwila. - To nie są małe dziewczynki. Felicity, czyli Flic, jak ją http://www.usggenetyczne.com.pl Lorenzo wzruszył ramionami. - Skoro właśnie tego chcesz... Chciała, żeby Lorenzo ją pokochał, tak jak ona pokochała jego. Chciała znów znaleźć się z nim we Florencji i budować wspólną przyszłość. - Zaczyna mnie boleć głowa - powiedziała. - To stres. Czego ty się właściwie spodziewasz po dzisiejszej nocy, Jodie? Ciebie. Chcę, żebyś na mnie patrzył i mnie kochał. - Nie spodziewam się niczego. - Nie? A może marzysz w sekrecie, że John zrozumie, że to ciebie kocha? - To niemożliwe. - Ale chciałabyś tego? - Nie. Podeszli do samochodu, Jodie była tak pogrążona w myślach, że nie zauważyła obserwującej ją kobiety, dopóki nie rozległ się znajomy głos. - Jodie! Wielkie nieba! Myślałam, że jeszcze nie wróciłaś!

- W porządku. Spróbował zmienić temat, by choć trochę poprawić jej nastrój. - Jaki masz tatuaż? - Nie twój interes - odcięła się, ale złość powoli jej przechodziła. - Gdzie go masz? - dociekał dalej. - Mogę sam zobaczyć, Sprawdź — Tak — powiedział służący. — On nie lubi całego tego zamętu związanego z podróżami. Zresztą, co w tym złego? Uśmiechnął się do Tempery szeroko i mówił dalej: — Uważaj na tych wszystkich kochliwych Francuzików. Z tego, co wiem, młoda ładna kobieta nie powinna im za bardzo ufać. — Zapewniam pana, że dam sobie radę — oświadczyła wyniośle. — Mam nadzieję — odparł służący. — Ale trzymaj oczy i uszy otwarte i nie spaceruj sama przy księżycu. — Zastosuję się do pańskiej rady — powiedziała Tempera z przesadną skromnością. — Ja to zupełnie co innego — dodał lokaj. — Będę