z ciemnozielonego marmuru, umieszczoną w niszy, podobnej do tej, w której stało łoże. Ze

blisko… I jeszcze rozsiewał dookoła ten słodki zapach. Czyżby dzisiaj spryskał się arbuzowymi perfumami? - No nie wiem – jęknął brunet, spoglądając niepewnie w stronę gazety. – Coś czuję, że to jednak nie jest dobry pomysł. On ma mocno zarysowaną szczękę, a ja co najmniej drugi podbródek – skrzywił się, nawet nie chcąc spoglądać w lustro. - Ej – szepnął miękko blondyn, czochrając jego włosy w pieszczotliwym geście. – Przecież przechodzisz przemianę, nie? Jak już szaleć, to szaleć, a fryzura jest ważna – potaknął, święcie o tym przekonany. - To chyba naprawdę nie jest dobry pomysł – mruknął. – Może to jednak zostawimy, co? Później się tym zajmiesz, ja najpierw schudnę. - Nie wygłupiaj się. Ścinamy – postanowił. – Zaufaj mi, będziesz bosko wyglądał – błysnął zębami do lustra, stając za przyjacielem i sięgając po grzebień. Zaczął przerzucać włosy, co chwilę układając je w jakąś dziwną fryzurę. Marszczył przy tym brwi i śmiesznie zagryzał usta, jakby się naprawdę zaangażował. Karol cały czas mu się przyglądał, a jego uwadze nie umknął nawet najdrobniejszy ruch na twarzy Krystiana. W oczach bruneta blondyn w tamtym momencie wyglądał po prostu uroczo. Był w swoim żywiole. Fryzjer sięgnął po maszynkę, zmieniając na niej nakładkę. - Nie chcę cię jakoś bardzo obciąć. Zostawimy po bokach tak trzy centymetry, resztę pocieniuję nożyczkami – przesunął uspokajająco dłonią po ramieniu http://www.tworzywa-sztuczne.net.pl/media/ - Właśnie, że jest! - A więc nie umiesz się ukłonić, jak należy, ale potrafisz ładować broń? No, no, kto by pomyślał! Mam nadzieję, że nie chybisz, bo masz tylko jedną kulę! Myślisz, że trafisz? Odwiodła kurek. - Nie nadużywaj mojej cierpliwości! - Potrafisz tylko przysparzać mi kłopotów, Rebecco. Wiem, że zdołałaś porozumieć się z Westlandem. Nie próbuj temu zaprzeczać. Wpadli na mój trop. Wszystko z twojej winy! Michaił wydał rozkaz swoim ludziom i Kozacy natychmiast wpadli do izby. Wskazał im Becky, która stanęła plecami do ściany, przy oknie. Z trwogą patrzyła, jak ją otaczają. Zastanawiała się gorączkowo nad swoją sytuacją. Skoro Westland istotnie podjął dzięki jej listowi jakieś działania i władze poszukują już Michaiła, to nie była wcale zwyczajnym więźniem, tylko zakładniczką. Jej życie miało jakąś wartość. Michaił wydał kolejny rozkaz po rosyjsku i Kozacy zaczęli się do niej z wolna zbliżać,

- Och, Bello, jakim cudem przeżyłam bez ciebie te dwa lata? Ale odbiegłyśmy trochę od tematu. Przyjechałaś do mnie na wakacje, a ja dotąd nie dałam ci chwili wytchnienia. Okropna ze mnie egoistka. - Nie mów tak! Przyjechałam, żeby ci pomagać - zaprotestowała, czując, że rozmowa toczy się w złym kierunku. - Niezupełnie. Przyjechałaś, bo jesteśmy przyjaciółkami. Dlatego zrób mi przyjemność i weź sobie wolny dzień. Odpocznij, nabierz sił, naciesz się morzem i świeżym powietrzem. Zapewniam cię, że Ed to doskonały towarzysz takich eskapad. Zobaczysz, że już po pięciu minutach zapomnisz o bólu głowy. - A kogo boli głowa? - zainteresował się Edward, wchodząc do pokoju. Tego ranka był ubrany w biały mundur oficera marynarki wojennej. Wyhaftowane na czerwono insygnia określały jego stopień, a order z rodowym herbem przypięty do piersi symbolizował, że jest księciem. Bella zawsze uważała, że stereotyp o kobiecej słabości do munduru jest pozbawiony sensu. Teraz jednak musiała zmienić zdanie. Edward wyglądał wręcz porywająco. Praktyczny umysł Belli bezskutecznie szukał mniej pretensjonalnego określenia. Nieskazitelna biel stroju podkreślała smagłość skóry i czarny kolor włosów. On sam musiał być świadomy wrażenia, jakie wywierał, bo kiedy się do niej uśmiechnął, w oczach miał iskierkę męskiej próżności. Sprawdź - Wystarczyło zapukać - zbeształ ją z łagodnym uśmiechem. - Służba wpuściłaby cię od razu, gdybyś powiedziała, że przysyła cię madame. Madame? Becky wreszcie zaświtało, o co właściwie chodzi. A więc dlatego tamci byli tacy natarczywi! Z przerażeniem uświadomiła sobie, że lord Alec Knight, podobnie jak jego kompani, a także wszyscy inni w tym okropnym Londynie, uznał ją za ladacznicę. - Wróćmy do domu - kusił ją. - Będziemy sami. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrobił ci krzywdę. A to dopiero. Wreszcie ktoś w tym nienawistnym mieście okazał jej nieco zainteresowania. Tyle że teraz rozumiała, dlaczego. Już miała wyjaśnić mu, że się mylił, ale nagle zmieniła zamiar. Jeśli się przyzna, że jest uczciwą dziewczyną, znów będzie samotna, głodna i zagubiona. Perspektywa pozostania samej na ulicy, w środku nocy, była o wiele gorsza niż szokujące zapędy lorda Aleca. Zrobiła więc to, co na jej miejscu uczyniłby każdy sprytny wieśniak z Yorkshire. Nie