na litość boską!

w czasie tańca. Markiz objął dłońmi jej twarz, a ona z głębokim westchnieniem zarzuciła mu ręce na szyję. Powoli odchylił ją do tyłu, aż oparła się plecami o sękaty pień. Ciepłymi dłońmi zaczął pieścić ramiona dziewczyny, po czym przesunął ręce na talię, biodra i niżej. Wplotła palce w jego włosy. Słyszała tylko ich urywane oddechy i szum własnej krwi w uszach. Dobrze, że miała za sobą drzewo, bo nie ustałaby o własnych siłach. W pewnym momencie poczuła chłodny powiew na nogach. - Victorio! Sądząc po wściekłości przebijającej w głosie, ojciec, hrabia Stiveton mógł ją wołać od jakiegoś czasu, ale usłyszała go dopiero teraz. Odsunęła się gwałtownie od markiza i zaczerpnęła tchu. - Tak, ojcze? Basil Fontaine stał po drugiej stronie stawu i łypał na nią groźnie. W dłoni ściskał kieliszek madery. - Co ty wyprawiasz, na litość boską? Zabierz od http://www.twoj-psycholog.info.pl/media/ może coś być, że zaczyna łaskawszym okiem spoglądać na swojego towarzysza, z miejsca kończyła znajomość. W ten sposób złamała jedno, może dwa serca. Trudno, nic na to nie poradzi. Miała swój plan na życie. I chciała go zrealizować. Znowu mimowolnie przypomniała sobie zielone oczy Piercea. I jego kuszące usta. Nie, nie ulegnie podszeptom wyobraźni. Otwiera się przed nią przyszłość, ma fantastyczne perspektywy. Udało się jej wyrwać z rodzinnego miasteczka, teraz chce poznać świat. Nie da się zepchnąć z raz

Bystre niebieskie oczy nadal taksowały Sinclaira. Tego właśnie najbardziej się obawiał przed powrotem do Londynu. W tym momencie myślał o zszarganej reputacji ani nawet o szukaniu mordercy Thomasa. Nie, martwił się, że nie będzie mógł wytłumaczyć babce swojego postępowania w ciągu minionych pięciu lat, a zwłaszcza dwóch ostatnich. Sprawdź Spojrzała na niego wyczekująco, jakby spodziewała się jakichś wyjaśnień, on jednak bez słowa wyjął słuchawkę z jej ręki. Usiadł na schodkach i spojrzał na nią. – Będziesz podsłuchiwać? Gwałtownie się zarumieniła. – Ja nie... – Myślałem, że masz robotę w stodole. – Zrobiłam sobie przerwę. Co za dzieci. – Możesz pomóc bratu w pieleniu. – To nie moja fucha – mruknęła, ale na widok jego wzroku dodała szybko: – Dobrze, dzisiaj zrobię wyjątek. Zwykle zajmuję się w ogrodzie czym innym. Przedwczoraj zrywałam fasolę.