samym Meksykiem.

groźny. Tylko lekko stuknięty. Lepsze to niż „zupełnie stuknięty". Z drugiej strony, amator sztuki przetrwania miał prawo trochę się zdenerwować, dostrzegłszy dwójkę obcych na drodze do swojego przemyślnie ukrytego i zabezpieczonego domu. Trzy godziny później Milla zorientowała się, że „dom" nie jest tu najwłaściwszym określeniem. Diaz skręcił z utwardzonej drogi, wjeżdżając na ścieżkę tak kamienistą i stromą, że Milla szybko zamknęła oczy i chwyciła się mocno fotela, pewna, iż lada moment czeka ich dachowanie. Ścieżka wreszcie się skończyła (Milla musiała przyznać, że również określenie „ścieżka" było eufemizmem). Stanęli u podnóża stromej góry - Stąd idziemy pieszo - oznajmił Diaz, wyłączając silnik. Milla wrzuciła torebkę pod siedzenie i wyskoczyła z auta, nie czekając na pomoc mężczyzny Rozejrzała się uważnie dookoła, patrząc na otaczające ich góry. O ile wiedziała, Idaho było jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Niebo wyglądało jak pomalowane głębokim, jesiennym błękitem. Drzewa urzekały niesamowitą paletą kolorów: zieleń mieszała się z najpiękniejszymi odcieniami czerwieni i żółci. Powietrze było rześkie i czyste. http://www.twa-bielizna.net.pl czegokolwiek - zależy wyłącznie od was. Wychowujecie go, kochacie, znacie lepiej niż ktokolwiek na świecie. Czy on... wie, że jest adoptowany? Rhonda w milczeniu skinęła głową. - Ale nigdy o to nie pytał - dodał Lee. Jest szczęśliwy, zdrowy, kochany. Nie potrzebuje niczego więcej, pomyślała Milla. Jeżeli kiedyś zapyta, to pewnie tylko z ciekawości. Wyjęła z teczki jeszcze jedną dużą kopertę i podała Winbornom. - To osobiste dane moje i Davida, nasze karty zdrowia, grupy krwi, wszystko, czego moglibyście potrzebować w razie, gdyby coś przytrafiło się Zackowi. Są tam też nasze adresy i telefony. Gdyby zmieniły się te dane adresowe, prześlemy wam informację. Są też

Tylko Diaz pozostał niemą, mroczną obecnością za jej plecami. Nie popatrzyła na niego, nawet nie rzuciła okiem. - Mam nadzieję - kontynuowała niezbornie Milla - że kiedyś Zack będzie chciał czegoś się o nas dowiedzieć. Może będzie chciał nawet nas poznać. Ale jeśli tak się nie stanie, proszę, nie czujcie się, jakbyśmy zawsze byli tuż obok, śledzili was czy obserwowali. Nigdy Sprawdź wejściowe. Garaż sąsiada miał wspólną ścianę z jej garażem: ich podjazdy rozdzielone były tylko bruzdą w betonie po usuniętym szalunku. Ponieważ był to ostatni budynek na ulicy, druga strona domu ginęła wśród drzew i krzewów Małe podwórko otaczał płot oddzielający je od terenu sąsiadów Drzwi frontowe znajdowały się nieco w głębi ganku. Milla po obu stronach wejścia ustawiła donice z jasnymi kwiatami - żółte światło lampy nad drzwiami sprawiało, że wyglądały raczej na pomarańczowe niż czerwone. Dom Milli był schludny i zadbany, ale wiedziała, że True właśnie ocenia go według własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma głowę. an43