mogli się napić z rzeki.

-Tak. Victoria i Roman spojrzeli po sobie. Sinclair podszedł do kominka. Właśnie odkrył przed żoną największą tajemnicę swojego życia, której strzegł przed wszystkimi. Usiadła. - Brandy? - zapytał gospodarz uprzejmie i wręczył lokajowi kieliszek. - Proszę, Victorio. Wzięła od niego trunek, zastanawiając się, czy nie śni. Sin też nalał sobie brandy i przysiadł na szerokiej poręczy jej fotela. - Romanie, lady Althorpe chciałaby pomóc nam w śledztwie. Byłbym wdzięczny, gdybyś jej wytłumaczył, dlaczego jest to bardzo zły pomysł. - Więc o to chodzi? - Victoria odstawiła kieliszek i wstała rozgniewana. - Nie jestem dzieckiem, Sinclairze. I nie myśl, że mnie tak łatwo zniechęcisz... - Siadaj. - Chwycił ją za spódnicę i pociągnął w dół. Opadła z powrotem na fotel. Nigdy nie lubiła, gdy jej mówiono, co ma robić, zwłaszcza kiedy była pewna, że postępuje słusznie. http://www.szkoleniestomatologow.pl – Dziadek zawsze lubił nas zaskakiwać. Czy widziała pani już wodospad? – dodała nieoczekiwanie. Owszem, podczas poprzedniej wizyty, pomyślała Barbara, nie zamierzała się jednak do tego przyznawać, więc przecząco potrząsnęła głową. – Och, musi go pani zobaczyć. To niedaleko. Czy ma pani trochę czasu? Mogę panią zaprowadzić. To nie potrwa długo. – Nie jestem odpowiednio ubrana... – Jest ścieżka, którą możemy pójść. Wprawdzie jest trochę dłuższa niż droga wzdłuż strumienia, ale za to łatwiejsza. Dziewczyna tryskała energią, zapewne z powodu żałosnego trybu życia, jaki zmuszona była tu prowadzić. Powinna być teraz na dobrym

Zaśmiała się z ulgą, zadowolona, że pocisk nie ciąży jej już w kieszeni. Te przypadki na pewno nie miały ze sobą żadnego związku. Przecież nie było nikogo, kto mógłby mieć jakikolwiek powód, by knuć spisek przeciwko niej. Zostawiła Roba nad komputerem i wyszła ze stodoły. Sprawdź - To będzie dla mnie przyjemność. Gdy rozbrzmiały pierwsze takty walca, ruszyli na środek pokoju. Victoria z trudem pohamowała dreszcz obrzydzenia, kiedy partner objął ją w talii. Robię to dla Sinclaira, pomyślała. Uniosła wzrok i popatrzyła w chłodne brązowe oczy Kingsfelda. - Przeważnie się nie zgadzamy, więc może powinniśmy zrezygnować z wszelkich dyskusji - zagaił hrabia, odwzajemniając spojrzenie. - Też się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że jest temat, na który moglibyśmy rozmawiać bez obaw: Thomas Grafton. Hovarthowi nawet nie drgnęła powieka.