bardzo cicho:

- Byłeś kiedyś w Nowym Orleanie? - zagadnęła Jessica, gdy wracali do domu. - Byłem. - Kiedy? Jeszcze przed huraganem Katrina? - Tak. Przyglądał jej się, obserwując profil Jessiki w świetle mijanych lamp i neonów. RS 124 - To wspaniałe miasto. I bardzo dobrze sobie radzi - rzuciła niemal gniewnie, jakby chciała nie tylko powiedzieć, że Nowy Orlean dochodzi do siebie po katastrofie, która go dotknęła, lecz także przekonać Bryana, że on się myli, gdyż w tym cudownym mieście, które autentycznie kochała, nie ma miejsca na czyste, nieludzkie zło. W rzeczywistości irytował ją głównie fakt, że Bryan tak bardzo działał na jej zmysły - gorzej nawet, gdyż budził coś głęboko skrytego w jej duszy. Dalsza droga przebiegła w milczeniu. Jessica zaparkowała pod domem, wysiedli, podeszli do drzwi. Dziwne, miała trudności z trafieniem kluczem do zamka. http://www.studium-medyczne.net.pl/media/ szkarłat. Z tej oszałamiającej jaskrawości rodziły się pastele, których delikatne piękno zdawało się pieścić duszę. Zachody słońca przypominały zjawiska jeszcze bardziej nieziemskie. Ognisty krąg dnia opadał powoli, niespiesznie odsłaniając majestat 5 ulotnego królestwa barw. Karmazynowe smugi najpierw dotykały horyzontu, potem bladły do różu zabarwionego żółcią i fioletem, aż wreszcie przekształcały się w srebrzystą szarość, poprzedzającą zanurzenie słonecznej kuli w morzu. Zapadała ciemność, rozświetlana jeszcze przez chwilę ostatnimi przebłyskami złota, a potem już najgłębsza z możliwych.

kłopoty, Gareth się nią zajmie, niezależnie od protestów Jeremy'ego. - Dobrze, w takim razie mogę się trochę przespać. Obudź mnie o drugiej, ale koniecznie, słyszysz? - Masz jakieś plany? - spytała Stacey. - Co teraz robimy? - Maggie i Sean postarają się ściągnąć pomoc. - Odwróciła się do Bryana. - Idę do łóżka. Dobranoc. Sprawdź komórka, więc Jessica odebrała, zerknąwszy uprzednio na numer na wyświetlaczu. - Cześć, Maggie. - Przyjedź do mnie. Natychmiast. - Ale ja miałam znaleźć... - Lepiej przyjedź do mnie. Mówię poważnie. Jeszcze zdążysz przed zmrokiem. Jessica zakończyła rozmowę i spojrzała na przyjaciela. - Jim, pamiętasz, jak wygląda Jeremy, prawda? Widziałeś go w szpitalu. Gdybyś przypadkiem gdzieś go zobaczył, powiedz mu, żeby koniecznie poszedł razem z Nancy do mnie do domu. To naprawdę ważne. Maggie otworzyła drzwi, ledwie Jessica zdążyła podjechać pod dom Canadych. - Co się stało?