wspólnika. Jest zbyt sprytny, by narazić jego i siebie na ryzyko. Osobiście kontroluje całą operację z dalekomorskiego jachtu zacumowanego w zatoce. Jak wiesz, dałem się poznać członkom gangu jako niezadowolony i chciwy członek rodziny królewskiej, gotów za odpowiednią opłatą sprzedać swoją przychylność. Dzięki tej taktyce spodziewam się poznać tożsamość ich kontaktu. Ale Aro jest wyjątkowo ostrożny i podejrzliwy. Nie ufa mi, pomimo że przyjąłem łapówkę w postaci jednego z apartamentów. Uznałem to za dobry sposób okazania mojej chciwości. Narzekam też przed nim na brak gotówki i twoją kontrolę nad spadkiem po matce. Oczywiście nie omieszkałem zasugerować, że nie mówi się o tym publicznie. – Edward wzruszył ramionami. - Ktokolwiek im pomaga, wie, kim jestem, a ponieważ moja rodzina żyje w dobrobycie, będzie musiał uwierzyć w moją nienasyconą zachłanność. - Czuję, że nie jesteś zachwycony rolą, jaką przyszło ci odegrać - zauważył współczująco władca - ale tylko tobie ufam bezgranicznie, a sprawa jest wyjątkowo delikatna. - Wszystkie ofiary zgodnie twierdzą, że nabyły posiadłości za pośrednictwem agenta. Niestety ów agent nosił tradycyjny strój arabski i ogromne okulary przeciwsłoneczne, więc nikt nie potrafi go rozpoznać. Należy przypuszczać, że jest on powiązany z pracującym dla gangu urzędnikiem. To wszystko może bardzo zaszkodzić Zuranowi na arenie międzynarodowej. - Nie wolno do tego dopuścić. Trzeba zdemaskować tego człowieka. - W tonie władcy zabrzmiała stanowczość. Wyraz jego twarzy zmiękł, kiedy dodał: - Wierzę w ciebie, mój drogi. Edward pozostawił auto z kierowcą w bezpiecznej odległości od apartamentu i poszedł dalej piechotą. Przed wejściem przystanął i oddychał głęboko ciepłym, nocnym powietrzem. W takie noce czuł zew pustyni tak silnie, że miał ochotę, nie oglądając się na nic, opuścić miasto i ruszyć tam, dokąd wzywało go serce. Pomyślał z pogardą o skorumpowanych członkach gangu, z którym zdołał nawiązać kontakty. Poprzedniej nocy, w rewanżu za jego ewentualną pomoc, ich szef zaproponował mu usługi jednej z kuso odzianych prostytutek, które trzymał na pokładzie jachtu. Z oczywistych przyczyn musiał udawać, że propozycja mu pochlebia, chociaż w rzeczywistości czuł do wszystkich tych osób głębokie obrzydzenie. Odmówił, tłumacząc, że jeżeli dowie się o tym jego kuzyn, nie omieszka pozbawić go możliwości dysponowania spadkiem. Pomimo że od osiemnastu miesięcy żył w celibacie po zakończeniu dyskretnego romansu z elegancką francuską rozwódką, która, podobnie jak on sam, nie miała ochoty na małżeństwo, wizja skąpo odzianej młodej dziewczyny, z chirurgicznie powiększonym biustem i nieobecnym spojrzeniem, nie podniecała go ani trochę. Iluż innych członków gangu korzystało z jej usług? Kilku? Wszyscy? A może miała jeszcze innych mężczyzn? Aro proponował nawet, że przyśle mu dziewczynę do apartamentu. Edward odmówił, a teraz skrzywił się pogardliwie na to wspomnienie. Dotarł do wejścia, wyjął kartę, wsunął ją w otwór i czekał na otwarcie drzwi. Nie zawracał sobie głowy zapalaniem światła, tylko od razu podążył pod prysznic w przylegającej do sypialni łazience. Bella obudziła się nagle. Twarz i całe ciało dosłownie ją paliły. Czemu doświadczała tego właśnie teraz, po tych wszystkich latach? Czemu właśnie ten moment wybrało jej ciało, by sprzeciwić się narzuconym mu zasadom? Ojciec drwił z niej i twierdził, że nie potrafi zrozumieć pożądania. Ale to nie była prawda. Bella rozumiała je aż za dobrze. W dodatku wiedziała doskonale, jak bardzo jest na nie podatna. Nie chciała stać się podobna do ojca, więc usilnie starała się je kontrolować i tłumić. Ale wydawało się, że nagle utraciła wszelką kontrolę nad tym, co http://www.stomatologwarszawa.org.pl w kurtkę i przywołała się do porządku. - Czym mogę służyć? - W progu stała kobieta w sari, z czarnymi, upiętymi w kok włosami i przyglądała się jej badawczo ciemnymi oczami. - Przyjechałam odwiedzić Johna Pascoe. - Pani jest...? - Felicity Walters. Przyjaciółka. Twarz kobiety rozjaśniła się w uśmiechu. - Felicity! Tyle o pani słyszałam! - Cofnęła się, żeby wpuścić Flic do wąskiego korytarza. - Proszę, bardzo proszę. John będzie szczęśliwy, chociaż w tej chwili śpi. - Zamknęła drzwi, wyciągnęła rękę i ściszyła głos. - Jestem Gita Khan, jego sąsiadka. Z ciepłego przyjęcia Flic zrozumiała, że wszystko w porządku.
Obrzucił ją szybkim spojrzeniem. - Wspominały coś? - O twoim wyjeździe? Niezupełnie. - Więc o czym? - Chloe zaczęła wypytywać, jak teraz wszystko będzie wyglądało. Moim zdaniem, ona się boi, że jakakolwiek zmiana Sprawdź na nic więcej, wolał już dopasować się do świata panien Walters. Teraz najbardziej potrzebował na swoim osobistym wykresie gładkich linii, bez żadnych ostrych wzniesień i spadków, bez bólu, ale i bez euforii, bez czegokolwiek, co zakłóciłoby obecny spokój. Kiedy wróciwszy w niedzielę z cmentarza zastali w domu Zuzannę, która wprosiła się na lunch, Matthew od razu się najeżył. Niesłusznie, gdyż przyjaciółka Karo odnosiła się do niego przyzwoicie zarówno podczas procesu, jak później, ale nic na to nie mógł poradzić. W czasie lunchu także zachowywała się taktownie i serdecznie, potem jednak wyciągnęła z torebki garść wizytówek, tłumacząc, że zmieniła numer telefonu, bo wydzwaniał do niej jakiś maniak, po czym rozdała je wszystkim obecnym przy stole. Matthew miał ochotę zabrać te karteczki i podrzeć je na strzępy, ale