- To dobrze.

ale tylko gdyby w grę wchodził inny obraz. To arcydzieło było dla niej czymś szczególnym; podobnie wiele znaczyło dla księcia. Myśl o księciu wprawiła ją w taki popłoch, że aż klasnęła w dłonie i zaczęła gorączkowo zastanawiać się, co robić. Gdyby była jednym z jego gości, oczywiście opowiedziałaby dokładnie, co się stało, żeby złodzieja można było jak najszybciej zatrzymać. Jednak gdyby to zrobiła jako pokojówka, nieuniknioną konsekwencją skandalu, który by potem nastąpił, byłoby ujawnienie, kim jest naprawdę. Nawet gdyby nie powiadomiono policji, co zresztą wydawało się Temperze niemożliwe — przecież chodziło o bardzo cenny przedmiot — i książę, i pułk o wir k Anstruther przeprowadziliby śledztwo wśród służby. Aż do momentu udowodnienia niewinności absolutnie każdy z przebywających w zamku byłby podejrzany. A zatem podejrzenia padłyby i na nią. Pokazała, że umie malować, a poza tym wszyscy z łatwością by zauważyli, że nie jest zwyczajną pokojówką, za którą się podaje! Była pewna, że co prawda w końcu http://www.stomatologkrakow.org.pl/media/ - Ona twierdzi, że wciąż jej pożądasz. - Ona może sobie tak myśleć, ale to nieprawda - odparł zdecydowanie. Wciąż trzymał ją za nadgarstek. - Chcesz wiedzieć, dokąd idę? - spytał. - Dobrze. Chodź ze mną. Ruszył tak szybko wąskim, podobnym do tunelu korytarzem, że Jodie musiała prawie biec, żeby za nim nadążyć. Czuła wilgoć i widziała krople wody na kamiennym sklepieniu i ścianach. Zatrzymały ich ciężkie, dębowe drzwi. - Ten korytarz to dawna droga do wieczności - wyjaśnił beznamiętnie Lorenzo. - Prowadził do lochów i sali tortur. - Do sali tortur? - Jodie usłyszała w swoim głosie odrazę. Lorenzo wzruszył ramionami, przekręcił klucz i otworzył ciężkie drzwi. - Sztuka wojenna kieruje się swoimi prawami. - W średniowieczu zapewne tak było - przyznała Jodie. - Ale... - Nie tylko w średniowieczu - przerwał jej. Wyglądał w tej chwili tak złowrogo, że zadygotała. Za drzwiami znajdowało się ogromne, nisko sklepione pomieszczenie. Pod jedną ścianą stały puste półki na wino, ze sklepienia kapała wilgoć. - Wszystko w porządku. - Lorenzo podążył wzrokiem za jej zaniepokojonym spojrzeniem na sufit. - Tu jest zupełnie bezpiecznie, a chłód, chociaż nieprzyjemny, też ma swoje zalety. Więziono tu przez pewien czas pierwszego męża mojej babki - dodał w zamyśleniu. - Był przeciwny Mussoliniemu i popełnił błąd, mówiąc to głośno. Został więc uwięziony i torturowany w swoim własnym domu. Moja babka nigdy się z tym nie pogodziła. Często mi o tym opowiadała. Gdyby miała wybór, wolałaby zamieszkać w jakimś konwencie, ale przyrzekła mężowi, że zostanie w Castillo. Jej małżeństwo z moim dziadkiem zostało zaaranżowane przez jej pierwszego męża, kiedy umierał z powodu urazów zadanych podczas tortur. Ukradziono wtedy z Castillo wiele dzieł sztuki i opróżniono półki z wina. Ale jednego skarbu nie mogli zabrać. Jodie rozejrzała się w niedowierzaniu po zimnym, podziemnym pomieszczeniu. - Tutaj jest coś cennego? Lorenzo potrząsnął głową.

ciężkiego rozstroju nerwowego? - I w konsekwencji do samobójstwa? - domyśliła się intencji koronera Zuzanna. - Wykluczone. Karo była rozsądną osobą o zdrowych priorytetach. Praca to tylko praca, nic ponadto. Na następnego świadka wezwano detektywa sierżanta Rossa. Zapytany pod koniec zeznań o wysokość balustrady balkonu przy Sprawdź numer. - Zuzanna? Tu Flic. 45. To Matthew otworzył Zuzannie drzwi, kiedy zjawiła się o dziewiątej rano. - Przyszłam zobaczyć się z Sylwią - oznajmiła od progu. - Jeszcze śpi. - Zaczekam, aż się obudzi. Poznał, po co przyszła, po jej oczach, po tym, jak na niego patrzyła. Domyślił się, że jedna z dziewczyn musiała do niej zadzwonić, i od razu doznał jakiejś dziwnej, niedobrej ulgi, związanej, jak przypuszczał, z rezygnacją. Bo ostatecznie oznaczało to początek końca. Potem nawet Sylwia zechce, żeby wyjechał. Odsunął się od drzwi.