- Strzelaj. - Dlaczego chcesz się ze mną znowu spotkać? - Dlaczego? - powtórzyła zaskoczona. - Dlatego. - Bo tak ci się podoba? To za mało. Zasępiła się. Nie wiedział, czy jest zła na niego, czy tylko zastanawia się nad odpowiedzią. - Jesteś fajny i... świetnie całujesz - orzekła po głębokim namyśle. Santos zaśmiał się, mile połechtany jej słowami. - Fajny i dobrze całuję! Jestem wzruszony. Doszli do końca falochronu i zawrócili w stronę samochodu. Przez chwilę szli w milczeniu. - Naprawdę chodzisz do niepokalanek? - zapytał, zerkając na jej szkolny strój. - A co, nie wyglądam? - I wszystkie są takie niepokalane, jak ty? - Nie. Ja jestem najgorsza w całej szkole, a już na pewno w mojej klasie. Siostra Marguerita chętnie to potwierdzi. - Wasza dyrektorka? - Kiedy Gloria skinęła głową, dodał: - Musi być ostra. - Okropna. Nie znosi moich wygłupów. - Już przy samochodzie Gloria wyciągnęła ku Santosowi dłoń z kluczykami i spytała: - Chcesz prowadzić? - Jasne. - Otworzył drzwiczki od strony pasażera, wpuścił dziewczynę, a sam usadowił się za kierownicą. Zerknął na swoją towarzyszkę. - Do hotelu? - Jeśli ci po drodze. Ruszyli w milczeniu. Santos czul na sobie uważne spojrzenie Glorii. Wpatrywała się w niego z tak zrezygnowaną, a jednocześnie tak pełną nadziei miną, że był już bliski zmiany zdania. - Zobaczę cię jeszcze? - zapytała, kiedy zatrzymali się przed hotelem. http://www.restauracjaplaza.pl prawdę, ale ona nie mogła znieść myśli, że zostanie zwolniona, gdy do nowych pracodawców dotrą plotki. - Kiedy może pani zacząć? - Zacząć? Lucien Balfour uniósł palcami jej podbródek. - Mówiłem pani, że wiem wszystko, co potrzebuję. Przez krótką chwilę myślała, że zamierza ją pocałować. Spojrzała mu prosto w oczy. Stał tak blisko, że nie miała innego wyjścia. - Mieszkam u przyjaciółki w Derbyshire. Skinął głową i cofnął rękę, muskając jej szyję. - Każę podstawić powóz. Czy dwaj lokaje wystarczą do przeniesienia pani rzeczy? - Dwaj... - Wszystko toczyło się zbyt szybko, ale nie chciała stracić ostatniej szansy. - Aż nadto.
- Jesteś bardzo uparty. Przywróć poprzednią wersję, ale dobrze zabezpiecz Rose i Fionę. - Już się tym zająłem. Ale stawiam warunek. - Jaki? - Umieszczę z powrotem naszych potomków w testamencie, jeśli dziś po południu za mnie wyjdziesz. Sprawdź pani mnie będzie musiała prosić. - Nachylił się, obdarzając ją zmysłowym uśmiechem. - Lecz ja powiem „tak”. - A co z całowaniem, milordzie? - spytała szeptem. Miała nadzieję, że panie Delacroix jeszcze śpią, a hrabia nie domyśli się, do czego ona zmierza. - Z całowaniem - powtórzył, patrząc na jej usta. Musnął je lekko wargami, a ona natychmiast zapragnęła więcej. Gdy się wyprostował, omal nie upadła. - Milordzie - powiedziała drżącym głosem. - Chętnie spełnię każdą pani prośbę - obiecał z uśmiechem. - Jest pan bardzo arogancki. - Tak. Pogłaskał Szekspira i ruszył w dół po schodach. Musiała na chwilę zamknąć oczy, żeby dojść do siebie. Hrabia pewnie myślał, że ją