- Czy to by cię powstrzymało od przeprowadzki do Londynu? Matthew pomyślał o Karo, która szła już z drinkami. - W życiu. 35 6. W końcu życie się ustabilizowało. Dziewczynki wróciły do szkoły i do swych rutynowych zajęć, co prawdopodobnie ułatwiło im przystosowanie się do nowej roli pasierbic. Flic znowu zachowywała się z chłodną uprzejmością, a jeśli nawet cokolwiek z tego (może nawet wszystko) było pozą, Matthew z wdzięcznością przyjął jej wysiłki. Chloe wciąż była tak miła, jak podczas ferii, i nawet antypatia Imogen stała się mniej rażąca. - Urządźmy przyjęcie - zaproponowała Karolina pewnej nocy w końcu lutego, kiedy leżeli już w łóżku. - Tyle ludzi składało nam życzenia, może powinniśmy im podziękować? - Wetknęła skórzaną zakładkę do nowej książki Ruth Rendell i odłożyła powieść na nocny stolik. - Chodzi ci o wielki spęd czy tylko o ścisłe kółko przyjaciół? - Matthew wziął pilota i wyłączył kanał CNN. - Na pewno z radością powitam Karla i Amelię, ale wątpię, czy uda się ściągnąć Ethana z http://www.reologiawbudownictwie.com.pl nie zwróciłoby na mnie uwagi tylu mężczyzn i nie wywołałabym w Vincenzu zazdrości. — Papa bardzo lubił hrabiego — przypomniała Tempera cicho. I myślę, belle-mère, że ucieszyłoby go, gdyby dowiedział się o twoim szczęściu. — Być może się dowiedział — odparła lady Rothley. — Cieszę się, że Vincenzo był przyjacielem drogiego Francisa. Mam szczęście, wielkie szczęście, że spotkałam w życiu dwóch tak wspaniałych mężczyzn. Tempera pochyliła się i pocałowała lady Rothley w policzek. Potem pomogła jej rozebrać się i położyć do łóżka. — Jutro rano obudź mnie wcześnie — poprosiła, kiedy Tempera gasiła światło. — Nawet nie chcę myśleć, że
kiedy stał w tylnym ogrodzie i przyglądał się z uwagą Aethiopii, puszczając wodze swej architektonicznej wyobraźni. Właśnie zastanawiał się, jak przedstawiała się na desce projektanta elewacja, kiedy Imogen zadała mu prawie identyczne pytanie: - No? Co powiesz o naszym domu? Tym razem owo „naszym" zabrzmiało zupełnie inaczej. Sprawdź przypomina dziecinną układankę”. Ależ ja jej nie cierpiałam! Tempera roześmiała się. — Nie zabawiła u nas długo. Dopiero kiedy sobie poszła, znalazłyśmy zwinięte w kłębek na dnie szuflady twoje ubrania, których nie chciała naprawić. — Na litość boską, nie sprowadź tu nikogo takiego! — błagała lady Alaine. — Był tu jeszcze inny potwór, pamiętasz? Jak jej było na imię? — Pewnie chodzi ci o Arnoldę — podpowiedziała Tempera. — Tak, tak, Arnolda! Zawsze, kiedy jej potrzebowałam, piła herbatkę i nie pojawiała się, dopóki nie skończyła