– Daj nam jeszcze jeden dzień – poprosił technik.

policją w Los Angeles w sprawie, w której kluczową rolę odgrywa chewolet impala, rocznik 1999, srebrny. Trochę mijał się z prawdą, ale facet to łyknął, zwłaszcza gdy Montoya podał numer rejestracyjny pojazdu. – Interesuje mnie, czy to pan odziedziczył samochód po siostrze? – Tak, ja. – I korzysta pan z niego? – O, nie, sprzedałem go synowi kuzynki, Sebastianowi. Dla żony – dodał starszy pan. – Nadal go ma? – Chyba tak. – Ale nie był pewny, jakby powątpiewał w intencje rozmówcy i nie chciał zdradzać tylu informacji przez telefon. – Samochód jest nadal zarejestrowany na pańską siostrę? – Ja... nie chciało mi się zawracać sobie głowy papierkami, myślałem, że zrobi to Sebastian, ale on jest bardzo zajęty... – Carlos urwał, wydawał się poważnie zaniepokojony, jakby zdał sobie sprawę, że popełnia błąd, i postanowił nie odpowiadać na dalsze pytania. – Nie ma sprawy, interesuje mnie tylko samochód. Naszym zdaniem posłużono się nim podczas popełniania zbrodni. – Boże. – Carlos odwrócił głowę od słuchawki i powiedział coś szybko po hiszpańsku. Montoya wychwycił tylko kilka słów – staruszek się martwił. Odpowiedziała mu kobieta, ale nie rozumiał, co mówiła. Po szybkiej wymianie zdań Carlos podniósł słuchawkę do ucha. http://www.rehabilitacjadzieci.net.pl napomniała się, idąc od łazienki. Otworzyła kosz na śmieci pod umywalką. A tam, na stercie zużytych chusteczek, leżał ostatni test ciążowy w charakterystycznym opakowaniu. Różowa kreseczka nadal oznajmiała to samo, głosiła wszem wobec, że O1ivia Bentz jest w ciąży. Rozdział 3 Pomóż mi. – Głos Jennifer był równie wyraźny jak wtedy, gdy po raz ostatni widział ją żywą. – Rick... pomóż mi. – Leżała w samochodzie, zakrwawiona, połamana, nieruchoma. A jednak ją słyszał, i to dwukrotnie. – Nic ci nie będzie – powiedział. Starał się do niej podejść, ale nogi miał jak z ołowiu, poruszał się, jakby brodził w ruchomych piaskach. Im bardziej się starał, tym większy dystans ich dzielił. Jej twarz na jego oczach rozpadała się na kawałki. Nagle uniosła powieki. – To twoja wina – powiedziała, gdy z jej twarzy odpadały piaty skóry, zostawiając

– Kiepsko – stwierdziła, obmywając twarz wodą. W sumie nieprawda. Dopiero niedawno przekroczyła trzydziestkę, ciemne włosy nadal opadały na ramiona miękką, gęstą falą. Jej skóra wciąż jeszcze była gładka i jędrna, usta pełne, oczy zielone – ich odcień zdawał się fascynować mężczyzn. Niewłaściwych mężczyzn, skarciła się w duchu. Zakazanych. A ona uwielbiała ich zainteresowanie. Pragnęła go. Otworzyła apteczkę, wyjęła fiolkę valium i zażyła kilka tabletek, żeby się rozluźnić i Sprawdź Czy wyrachowana kalkulacja? Ostatnie dwadzieścia cztery godziny okazały się, z perspektywy Bentza, bezowocne. Coraz więcej ślepych zaułków. Pojechał znowu do Santa Monica, zaparkował, spacerował po bulwarze. Na molo wyobraził sobie Jennifer. Siebie. I Jamesa. Odwiedził zakątki, w których za jej życia bywali razem. Budę z hamburgerami niedaleko uczelni, gdzie zajadali frytki. Bar na Sepulveda, gdzie za jej namową po raz pierwszy wypił drinka cosmos. Romantyczną włoską knajpę, gdzie siedzieli naprzeciwko siebie, a jej dłoń błądziła po jego udzie. Ale lokal Ernesto zniknął. Budynek przebudowano, a jedyną restauracją był teraz tajski bar z daniami na wynos. Kierowany dziwacznym poczuciem ironii, kupił curry z za dużą ilością czosnku. Minął budkę telefoniczną przy Wilshire, wiedząc, że nic mu to nie da, ba, pojechał nawet na tamten przystanek przy Figueroa, na którym ostatnio widział kobietę podobną do Jennifer. Czekał dwie godziny – zjawił się godzinę przed tym, jak ją widział poprzedniego dnia,