wydał przeciągły jęk i wytrysnął w nią. Ogień i lód; w środku Shelby czuła żar, lecz jej skóra już stała się chłodna

- Ja... nie wiem - wydusiła Ruby, ale on nie dawał za wygraną. - To mnie naprawdę wkurza. - Potrząsnął nią, aż krzyknęła: - Przysięgam, że zaraz zawołam gliny. - Naprawdę? - szydził, przysuwając się do niej, tak że prawie ocierał się policzkiem o jej usta. Wyczuwał zapach 107 jej strachu: był dla niego jak afrodyzjak, powodował gigantyczną erekcję. - A mnie się wydaje, że powinnaś raczej wezwać adwokata. Skłamałaś pod przysięgą, Ruby. - Nie skłamałam. Powiedziałam, że widziałam, jak prowadziłeś wóz Nevady, i tak rzeczywiście było. - Wyszarpnęła się z jego uścisku z nadspodziewaną odwagą. Potem zamiast zmykać jak spłoszona klacz, wyciągnęła rękę za jego plecy i włożyła klucz do zamka. Próbowała otworzyć drzwi, ale Ross je blokował, a w dodatku znowu chwycił ją za rękę. Z trudem przełknęła ślinę. - Zejdź mi z drogi, Ross - warknęła. - I nigdy więcej mnie nie zaczepiaj. - A co, właśnie to robię? Zaczepiam cię? - Spodobało mu się to określenie i uśmiechnął się w duchu, kiedy zauważył, jak zbladła. Mimo że Ruby trzymała fason, sprawiała wrażenie, że zaraz zemdleje ze strachu - ku satysfakcji Rossa. Czuł się oszołomiony władzą, jaką nad nią miał. Może powinien zaciągnąć Ruby do przyczepy, spoić ją i... Ulicą przejechało policyjne auto i Ross puścił Ruby tak gwałtownie, że omal się nie przewróciła. Nie, ani na to pora, ani miejsce. Musiał zwolnić, być cierpliwym. Nie chciał kłopotów z policją. Przynajmniej na razie. Ruby mogła poczekać. http://www.rehabilitacja-swinoujscie.com.pl o poduszki i spojrzała w sufit. - Mysle, ¿e nie byłam zbyt dobra - wyznała. - Wiem, ¿e nie byłam. - Westchneła cie¿ko na mysl o wszystkich tych latach, kiedy zazdrosciła swojej przyrodniej siostrze, o bezsennych nocach, podczas których zadawała sobie wcia¿ te same pytania. Dlaczego ja? Dlaczego własnie mnie nie kocha mój ojciec? I te noce, kiedy targało nia inne, jeszcze gorsze uczucie, uczucie czystej, zimnej nienawisci do siostry, która znała miłosc ojca. Kylie ¿ywiła sie ta nienawiscia, rywalizujac z Marla, która zachowywała sie tak, jakby w ogóle nie wiedziała, ¿e Kylie istnieje. - Prawda jest taka, ¿e nienawidziłam Marli - rzekła Kylie. - Chciałam sie na niej odegrac. - Przypomniała sobie spotkanie

tym swiatem, zanim jego czas nadszedł, sam Alex marnie skonczył, a Nick walczył o ¿ycie w szpitalu. - Tak. Teraz, kiedy jej ma¿ nie ¿yje, bedzie zeznawac, ale chce prawnika. Przyznała sie, ¿e udawała cia¿e i ¿e pani amnezja była im na reke. Pózniej podawali pani srodki odurzajace, ¿eby nie zaczeła pani odzyskiwac pamieci. Ale Sprawdź takich blizn, które ciagle jeszcze bolały. Zmru¿ył oczy, spogladajac we wsteczne lusterko. Odpowiedziało mu rozgniewane spojrzenie jego własnych niebieskich oczu. - Jestes głupcem, Cahill - mruknał pod nosem. - Jestes ostatnim głupcem. 2 Czy mama bedzie mnie pamietac? - spytał impertynencki, dziewczecy głos. Marla bezskutecznie usiłowała otworzyc oczy. Ból ustapił, prawdopodobnie dzieki jakiemus srodkowi, który jej podano, ale nie była w stanie otworzyc ust. Jezyk sprawiał wra¿enie opuchnietego i miał wstretny smak, powieki były zbyt cie¿kie, by mogła je uniesc, do tego całkiem straciła poczucie czasu. Wiedziała tylko, ¿e na przemian traci i