- Jak jest, tak jest. - Pociągnął duży łyk i powoli lustrował ją wzrokiem, od wystających z sandałów palców aż po

przeło¿yc przez kolano i ta droga wlac mu troche rozumu do głowy. Nie zrobił tego jednak i po chwili drzwi wejsciowe zamkneły sie za Robertem z pote¿nym hukiem. Kilka sekund pózniej nocna cisze rozdarł ryk silnika motoru, który z piskiem opon odjechał spod domu. - Bardzo dobrze. - Julie zało¿yła rece na piersi. - Nie wiem, czemu za niego wyszłam. - Potem, jakby nagle zorientowała sie, ¿e ma publicznosc, która jest swiadkiem jej dramatu, wyprostowała sie w swoim fotelu i znowu zaczeła nerwowo poruszac stopa. Wargi jej dr¿ały, wiec przygryzła je ze złoscia. - Niewdzieczny dupek. - Wrócmy do twojej mamy - powiedział Nick, chcac skierowac jej mysli na własciwy tor. - Wiesz, gdzie jechała tamtej nocy? - Chyba tak. Zadzwoniła do mnie. Szukała miejsca, gdzie mogłaby sie zatrzymac na jakis czas, miejsca, gdzie nikt by jej nie znalazł. A moi znajomi wynajmowali mieszkanie przy szkole. Mieli wyjechac na cały weekend wiec załatwiłam, ¿eby mama mogła sie tam zatrzymac. - Dlaczego chciała sie ukryc? http://www.psychoterapeutawarszawa.info.pl/media/ obojczyka, i wtedy Shelby zadygotała, pragnąc więcej - o Boże, pragnęła o wiele więcej. Trzymając ją w mocnym uścisku, ocierał się o nią. Twardy rozporek jego dżinsów wciskał się w jej brzuch, a ona czuła przez szorty, jaki jest rozgrzany, jak bardzo jej pożąda. Powoli cofała się pod jego naporem, aż dotknęła pośladkami pnia drzewa. Przypierał ją do niego, wplatał ręce w jej włosy i wyciskał magiczne pocałunki na każdym skrawku jej ciała. - Tego chcesz, Shelby? - zapytał. - Tak. Pocałował ją mocniej, wpychając język w jej usta, oddychając chrapliwie. Miażdżył jej piersi, przywierał do jej nóg swoimi nogami. Zadrżała z podniecenia, kiedy wyciągnął jej bluzkę z szortów i położył rękę na jej brzuchu. Potem przesuwał dłoń coraz wyżej, aż jego palce wpełzły pod stanik Shelby, odnalazły jej pierś i zaczęły muskać sutek. - Jesteś pewna? - Tak. - Och Boże, tak. Bezwiednie ściągnęła uda i znowu jęknęła. Nevada rozpiął jej bluzkę, zsunął ramiączko

było sie z toba spotkac, Nick. Naprawde. - Zagryzła wargi, jakby w obawie, ¿e zaraz wyrwie jej sie cos, co nie powinno, i dotkneła dłonia jego policzka. – Uwa¿aj na siebie - rzuciła i wyszła, zostawiajac po sobie zapach perfum. Nick dokonczył piwo jednym haustem, zgniótł puszke i wyrzucił ja do kosza, cały czas zastanawiajac sie, o co tak Sprawdź zapieciem swojej małej torebeczki, drobne palce o pomalowanych fioletowo paznokciach zapinały i otwierały złoty zameczek. Klik, klik, klik. - A teraz Alex nie pozwala mi sie z nia zobaczyc. Nie wiem, czy chodzi tylko o mnie, czy o wszystkich jej przyjaciół, ale to niesprawiedliwe. - Alex jest przeciwny wszelkim odwiedzinom. Nie sadze, ¿ebym mógł go przekonac. - Wiec spróbuj go obejsc, na litosc boska! Powiedz Marli, ¿e chce sie z nia zobaczyc. - To przywiazanie, czy te¿ przyjazn, jaka ¿ywisz dla Marli, nie ma oczywiscie nic wspólnego z hałasem, jaki ty i Monty robicie wokół faktu, ¿e zostaliscie wydziedziczeni? Czy mu sie tylko wydawało, czy istotnie jej zrenice nagle