– Byłam tylko u lekarza, który... który...

Kiwnął głową. Nie chciał przestraszyć córki. Gdy tost wyskoczył z tostera, stanął przy blacie i zapytał." -Lubisz galaretkę, Kelly? Dziewczynka parsknęła śmiechem. -Najbardziej jagodową. Richard postawił przed córką talerz. A potem usiadł za stołem, z Laurą u boku, i patrzył na Kelly. Przyglądał się porannej ceremonii śniadania. Dzień nie mógł zacząć się lepiej, Wiatr szarpał płaszczem Laury. Deszcz przestał padać, ale chyba nie na długo. -Chodź z nami - powiedziała. -Jedźcie we dwie i zróbcie sobie babskie popołudnie. -Proszę, tatusiu - odezwała się Kelly z siedzenia dla pasażera. Laura położyła dziewczynce rękę na ramieniu. Starała się zrozumieć opory Richarda. Przez ponad tydzień żyli razem w świetle. Ale dla Richarda pojawienie się w miejscu publicznym było jeszcze zbyt dużym wyzwaniem. Na razie. Dla ludzi z miasteczka był nadal bestią z zamku. Szeptali o nim, robili z niego tajemniczą istotę. Był nią kiedyś. Kiedyś. Ale już nią http://www.profesjonalna-ortopedia.com.pl/media/ Czekając, aż Jack wyprowadzi auto z garażu, Malinda próbowała znaleźć korzystne aspekty sytuacji. Pomagając Jackowi przyspieszy prace, a i argumenty Cecile przypominającej pana Adderly stracą swoje podstawy. Sama nie wiedziała, czemu myśli te nie bardzo ją pocieszyły. Dwie godziny później, kiedy stała przyparta ramieniem Jacka do ściany w łazience, też nie czuła się ani trochę pocieszona. Przytrzymywała kluczem spawaną przez Jacka rurę. Jego ramię przyciśnięte było do jej brzucha, kolana do goleni. Nawet gdyby chciała, nie mogłaby się

olbrzymim mahoniowym stołem, niewielki pokój telewizyjny z przyległą oranżerią oraz gabinet. W końcu weszli do wspaniale wyposażonej kuchni. Były tam kredensy, szafki, długi stół jadalny i kilka głębokich foteli. Całą jedną ścianę zajmowały regały z luźno rozmieszczonymi książkami i zabawkami. Lily z podziwu zaparło dech w piersi. Tu znajdowało się serce Sprawdź - Jak możesz wątpić? - Pogłaskał ją po ramionach, nie prze stając patrzeć prosto w jej zielone oczy. - Brakuje mi tchu na samą myśl o twoim wyjeździe. Nie mogę bez ciebie żyć. Zostań, Lauro. Szlochała bezdźwięcznie, łzy płynęły jej po policzkach. - Kocham cię - powiedział, ujmując w swoje szerokie dło nie jej twarz. Dławiła się od łez. - Kocham cię - powtórzył. - Od pierwszej chwili. Pokochałem cię, gdy nakrzyczałaś na mnie za to, że się ukrywam, gdy przytulałaś moją córkę, uspokajałaś ją i obdarzałaś miłością, gdy ja nie mogłem tego uczynić. Pokochałem cię za walkę ze mną. - Jego oczy płonęły. - Byłem uwięziony, Lauro, a miłość do ciebie to moja prawdziwa wol ność. Nie odsyłaj mnie z powrotem do więzienia.