Zuzanna zmywała naczynia w kuchence, kiedy Matthew zaczął

- Oczywiście. I Matthew pierwszy to rozumie. - Więc jak to się dzieje, że chociaż tak bardzo staramy się z nim dogadać, ciągle wynajduje nieistniejące problemy? - Wreszcie dotarły do sklepu z akcesoriami do przyjęć. - To właśnie cały czas próbuję ci powiedzieć. Zaczynam się już zastanawiać, czy on naprawdę chce polepszenia naszych stosunków. Karolina odsunęła się od niej i zmarszczyła brwi. - O co ci chodzi, Flic? - Czuła, że ogarnia ją coraz większa rozpacz. - Czemu, u licha miałby nie chcieć? To brzmi po prostu śmiesznie. Flic wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi sklepu. - Skoro tak mówisz... Matthew niespecjalnie wyglądał urodzin Imogen - pierwszej takiej uroczystości w nowej rodzinie. W głębi serca miał nadzieję, że Imo zechce świętować z przyjaciółmi, może nawet z Timem, ale Karolina mu powiedziała - w ścisłej tajemnicy - że oni naprawdę z sobą zerwali i teraz Imo, nie mając oficjalnego chłopaka, życzyła sobie tylko grilla w ścisłym gronie rodzinnym. - Przypuszczam, że Richard miał smykałkę do węgla drzewnego http://www.pracowniaemg.com.pl jedenastej. - Czemu? - spytała Kat z sofy, którą miesiąc wcześniej uratowała z rąk śmieciarzy, a potem zakryła narzutą w czerwone i fiołkowe wzory ze sklepu ze zwrotami. - Robi się późno. Rano masz tę rozmowę... - Nie szkodzi. Jeśli złapię około sześciu godzin snu, to jestem jak nowa. - Dobrze sypiasz? - Moja mama przysięga, że kiedyś w sąsiednim domu eksplodował gaz, a ja przespałam i sam wybuch, i przyjazd straży pożarnej. Od tej pory nic się nie zmieniło. - Ja też na ogół śpię jak zabity. Kat przeciągnęła się, wstała i uklękła przy nim na podłodze.

Był wyjątkowo przystojny, a przy tym miał w sobie coś, co podpowiadało Temperze, że nie należy on do przeciętnych ludzi, z jakimi dotychczas się stykała. Nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, że może kogoś takiego spotkać. Niewątpliwie było w nim coś, co odróżniało go od innych, choć Tempera nie potrafiła tego określić. Sprawdź Przytaknął milcząco, rozglądając się za swoim ubraniem. - Zuzanna wyraźnie czegoś się boi. - Twoje rzeczy wiszą w kuchni. Tam jest cieplej, pomyślałam, że szybciej wyschną. - Dziękuję... Nawiasem mówiąc, wyglądasz fantastycznie. - Dziękuję także. Myślałam, że Zuzanna jest w obozie nieprzyjaciela? - Z pewnością nie polubiliśmy się od pierwszego wejrzenia - odrzekł po drodze do kuchni - ale chyba zaczynam nabierać do niej pewnego szacunku. - Czy to ona zobaczyła nas u Selfridge'a? Patrzyła na mnie jak na psie gówno. A pamiętasz, jak zmusiła cię do tej ohydnej rodzinnej terapii? - Zuzanna uwielbiała Karo. - Matthew wciągał już spodnie. - To