– I to niejeden, Sherry. – Przyjaciółka uśmiechała się błogo. Zaciskała dłonie na

Lynn Zaroster miała niecałe dwadzieścia sześć lat i już dwa lata przepracowała w wydziale. Słodka, bystra i wysportowana, a do tego pełna entuzjazmu. W porównaniu ze zgorzkniałym Bentzem – idealistka. – To czeka cię zmiana. – Owszem. – Montoya spoważniał. – Czasami czuję się jak niańka. – I obawiasz się, że tak już zostanie. – Bo jego, Bentza, wywala ją z wydziału. – Nie, jeśli będę miał cokolwiek do powiedzenia, ale uznałem, że sam cię o tym poinformuję. Nie chciałem, żebyś się dowiedział od kogoś innego. Bentz skinął głową i rękawem koszuli otarł pot z czoła. Z głębi domu, przez otwarte okna, dobiegało skrzeczenie papugi, którą, podobnie jak psa i dom, O1ivia odziedziczyła po babce. – Jaskiel sugerowała, żebym przeszedł na emeryturę. – Skrzywił się na samą myśl. – I rozkoszował się resztką życia. Montoya się żachnął. – Nie masz jeszcze nawet pięćdziesiątki. Spora ta resztka. Trzydzieści, czterdzieści lat wypadów na ryby, meczów w telewizji i leniuchowania. – Nieważne. Montoya podniósł z ziemi jego kulę. – Może rzeczywiście powinieneś przejść na emeryturę, brać kasę i zdobyć licencję prywatnego detektywa. – Taaak... Może. Miłego niańczenia. – Bentz udał, że nie widzi kuli i ruszył do domu. http://www.powiekszaniebiustu.biz.pl W jej uszach zabrzmiało to jak wyrok śmierci. – Idiotka – mruknęła kobieta i zdjęła z głowy blond perukę. – Rozgość się. Trochę, tu zostaniesz. Dobrze. O1ivia pragnęła zostać sama, żeby pomyśleć o ucieczce. Porywaczka wydawała się czytać w jej myślach. – Proszę bardzo, rób, co możesz, żeby się pozbyć taśmy z ust, i wrzeszcz, ile sił w płucach. I tak nikt cię nie usłyszy. Uśmiechnęła się anielsko, a O1ivię przeszył strach. Jak długo zamierza ją tu trzymać? Dzień? Dwa? Tydzień? Wieczność? A potem? To nie jest porwanie dla okupu, o nie. Olivia znała prawdę; porywaczka chce ją zabić. Ją i dziecko. To tylko kwestia czasu. – Ciekawe, co porabia twój mąż, O1ivio. Czy już się domyślił, że zaginęłaś? – Ta myśl wydawała się sprawiać porywaczce dziwną satysfakcję. O1ivia najchętniej rozerwałaby ją na strzępy, ale musiała znosić jej obecność.

– Chyba tak, wkrótce się dowiemy. Pospiesz się. Rozłączyła się, a Hayesa ogarnęło bardzo złe przeczucie. Nacisnął pedał gazu. Bentz nigdy nie uporał się z morderstwem sióstr Caldwell. Zabójca pozostał na wolności. Jakimś cudem zniknął z powierzchni ziemi, a przynajmniej z południowej Kalifornii. Oczywiście były różne hipotezy. Jedni sądzili, że siedzi, że trafił za kratki za inne przestępstwo, ale nigdy nie połączono go z morderstwem bliźniaczek Caldwell, inni byli Sprawdź części torby Bentz patrzył, jak psiak wierci się niespokojnie, a kobieta podejmuje przerwaną rozmowę. Nie zdziwi się, jeśli kobieta i jej pies wybierają się do Nowego Orleanu i dostaną miejsce koło niego. Takie już jego szczęście. Choć to w sumie nieważne, jeśli dotrze do domu. Kobieta w obcisłych dżinsach doszła do stanowiska obsługi. Wyłączyła telefon. – Mamy duży problem – zaczęła zaczepnym tonem. – Coś jest nie tak z tym biletem. Jeśli polecę przez Cincinnati, nie zdążę na kolację przedślubną kuzynki w Savannah. Muszę lecieć bezpośrednim lotem. – Nie wydaje mi się, byśmy mieli bezpośrednie loty do Savannah, ale zaraz to sprawdzę. – Reprezentantka linii lotniczych już uderzała palcami w klawiaturę. Bentz, przestępując z nogi na nogę, rozglądał się po zatłoczonym terminalu. Omiatał wzrokiem tłumy ludzi z walizkami, torbami, plecakami. Nastolatek dźwigał futerał z gitarą starsi panowie taszczyli torby golfowe. Przy drzwiach pracownik lotniska pchał wózek