- Tylko psujesz zabawę.

- Ja nie, ale moja babka mieszkała. Otworzył drzwi samochodu i Jodie zmarszczyła nos, czując ostry zapach spalenizny. - To smołowane drewno używane w pochodniach - wyjaśnił Lorenzo. - Przyzwyczaisz się i za chwilę nie będziesz nic czuła. Czy chciał powiedzieć, że ona miała tu zamieszkać? Bez prądu? - Moja babka preferowała życie w starym stylu. Na szczęście zdołałem ją przekonać do zamontowania generatora. Myśląc o włoskich zamkach, człowiek spodziewa się czegoś jak z bajki, ale to miejsce nie przypominało bajki. Ponure i złowrogie granitowe mury przyprawiały ją o dreszcz. - Chodź... Od siedzenia w samochodzie jej chora noga zesztywniała i teraz odmawiała posłuszeństwa. Jodie czuła, jak płoną jej policzki, kiedy Lorenza czekał, przytrzymując jej drzwi. Nogę przeszywał palący ból i Jodie przygryzała dolną wargę, żeby nie zdradzić, co czuje. John nienawidził wszystkiego, co zwracało uwagę na jej ułomność, i nalegał, by zawsze nosiła spodnie zakrywające nienormalną chudość i liczne blizny. „Kiedy jesteś w spodniach, nikt nie zauważy, że coś jest nie w porządku" - powtarzał jej często, a Jodie przełykała wtedy gorzkie łzy. Tak bardzo pragnęła usłyszeć, że on ją kocha dla niej samej. Ale tego nie należało się oczywiście spodziewać po facetach. Louise wyjaśniła jej bardzo dokładnie, dlaczego John wybrał ją. „Problem polega na tym, kochanie, że faceci nie znoszą szpetoty. Źle się z tym czują. Poza tym lubią móc się pochwalić dziewczyną, a nie wstydzić się za nią. Żaden facet nie chce się martwić o przyszłość, więc nie weźmie sobie chorej żony". „Ja nie jestem chora - zauważyła wtedy Jodie. - Wypisali mnie ze szpitala zupełnie zdrową..." „Wypisali cię, bo nie mogli nic więcej dla ciebie zrobić. Sama mi to powiedziałaś. Twoja noga już nigdy nie będzie taka jak przedtem, prawda? Nie możesz chodzić i pomyśl, jakie to by było okropne dla biednego Johna, gdybyś za dziesięć lat musiała jeździć na wózku. Jak on by sobie z tym poradził? Jego firma rozwija się doskonale, on potrzebuje żony, która ma jakieś atuty. Naprawdę nie powinnaś być taka samolubna, Jodie. Oboje z Johnem próbujemy ci to ułatwić, jak możemy". Właśnie owo „oboje z Johnem" doprowadziło Jodie do wybuchu i wyjawienia swojej byłej przyjaciółce, co naprawdę myśli o nich obojgu. „Ostatnia rzecz, jaką chciałabym zrobić, to związać się z tak płytkim facetem. Zrobiłaś mi wielką przysługę, Louise. Gdyby nie ty, wyszłabym za Johna, nie wiedząc, jak bardzo jest słaby i niegodny zaufania. Tobie to z pewnością nie przeszkadza, ale na twoim miejscu byłabym ostrożna. W końcu nie będziesz tak młoda i ładna zawsze, prawda? A skoro, jak sama mówisz, wygląd jest dla Johna tak ważny, będziesz żyła ze świadomością, że któregoś dnia może cię porzucić dla kogoś młodszego i ładniejszego" - powiedziała na zakończenie. Skończyła tę rozmowę okropnie roztrzęsiona, a kiedy w godzinę później na jej progu pojawił się John, oskarżając ją o doprowadzenie Louise do płaczu, nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy płakać. W końcu się roześmiała, bo wydało jej się to lepszym wyjściem. To właśnie wtedy kupiła sobie najkrótszą dżinsową spódniczkę, jaką mogła znaleźć. Wypadek nie był winą jej rodziców, a ona sama stoczyła długą i ciężką walkę o wyzdrowienie. Postanowiła nosić swoje blizny z godnością i nakazać ludziom szacunek dla nich. Teraz, w podróży, miała na sobie stare, mocno sprane dżinsy i pomyślała, że wygląda bardzo nędznie. ROZDZIAŁ CZWARTY Pomieszczenie, do którego weszli, było umeblowane misternie rzeźbionymi sprzętami z ciemnego drewna. Nad kominkiem wisiała biała broń. Kamienną posadzkę pokrywał mocno sfatygowany dywan, a sprzęty, gdzieniegdzie naruszona, warstwa kurzu. Drzwi na przeciwległej ścianie otworzyły się i stanęła w nich kobieta. Jodie natychmiast zapomniała o otoczeniu. Nowo przybyła, wysoka i zadbana, wydawała się ideałem bogatej i eleganckiej Włoszki. Zaczesane w węzeł ciemne włosy odsłaniały doskonały owal twarzy. W spojrzeniu ciemnych oczu skierowanym na Lorenza lśnił tryumfalny, władczy blask posiadaczki i to był ten sam drapieżny błysk, jaki Jodie widziała wcześniej w oczach Louise patrzącej na Johna. Kobieta nie zauważyła stojącej w cieniu Jodie. http://www.pokryciadachowe.biz.pl/media/ Chciała dumnie odmówić, ale noga rzeczywiście bolała mocno, a perspektywa masażu była zbyt kusząca, by jej nie ulec. Położyła się na brzuchu i zamknęła oczy. Zapomniała o pończochach, które wciąż miała na sobie, i drgnęła, kiedy Lorenzo je ściągnął. W miarę jak ból ustępował, pojawiało się uczucie zupełnie innego rodzaju, niepokojące pulsowanie gdzieś głęboko w niej, które zdawało się przenikać całe ciało. W obawie, że Lorenzo zdoła odgadnąć jej odczucia, podciągnęła się do góry i usiadła. - Co się stało? - zapytał. - Boisz się, że cię uwiodę? Wiedziała, że z niej szydzi. - Dlaczego miałabym się tego obawiać? Wiem przecież, że mnie nie pragniesz. - Siedziała teraz, ale nie mogła wstać, bo Lorenzo stanął tuż przed nią. - A chciałabyś, żebym cię zapragnął? - Nie! - odparła gwałtownie. - Kłamiesz - stwierdził spokojnie. Podniósł ją i postawił przed sobą. - Kłamstwo to druga natura twojej płci, prawda? Jodie rzeczywiście kłamała. Kłamała, bo nie miała innej możliwości chronienia siebie samej. Dlaczego traktował ją w ten sposób? Rozumiała, że przeżycia z dzieciństwa i niewierność matki tłumaczą jego złe zdanie o kobietach i potrzebę chronienia siebie samego przed zranieniem, ale za to wszystko nie powinien karać jej. Podobnie jak ona nie miała powodu uważać wszystkich mężczyzn za płytkich, wiarołomnych krętaczy tylko dlatego, że John tak się zachował wobec niej. Przełknęła ślinę, niezdolna zignorować własnych krytycznych przemyśleń. - Kłamiesz - powtórzył Lorenzo. - Przyznaj się. - Do czego? - zapytała zuchwale. - Że cię pragnę? I co mi z tego przyjdzie, skoro ty mnie nie chcesz? Potrzebujesz dowodu, że wszystkie kobiety są podobne do twojej matki i Cateriny? No cóż, to nieprawda. Chcesz, żebym cię okłamała tylko po to, żebyś mógł twierdzić, że wszystkie kobiety są takie same? Boisz się... - Dosyć! Jodie spróbowała zaprotestować, ale było za późno. Jego usta przylgnęły do jej warg. Objął ją i przycisnął do siebie tak mocno, że czuła guziki jego koszuli wciskające się w jej ciało.

było w nieskończoność cerować, gdyż macocha nie mogła ich po prostu wyrzucić, jak to robiły wytworne damy. Najwyraźniej te same myśli zaprzątały głowę leżącej na sofie lady Rothley, która nagle ciężko westchnęła i powiedziała: — Och, Tempero, co ja bym dała za to, byś mogła ze mną Sprawdź Zaufaj mi. Tak powiedział. Co jej się stało, że zgodziła się wyjść z tym szalonym księciem? Chyba przystała na jego prośbę tylko dlatego, że sama jest jeszcze bardziej szalona niż on. Zaufaj mi? Luksusowa limuzyna wiozła ich ulicami Erie. Shey siedziała na tylnym siedzeniu i nie widziała, którędy jadą, bo oczy miała przesłonięte przepaską. Jak to się stało, że dała się wmanewrować w tak idiotyczną sytuację? - Tanner, to bez sensu. - Shey, wytrzymaj, proszę. - Na pewno mnie do niczego nie zmusisz - odparła