ciągle w kieszeni?

an43 59 Milla starała się trzymać w dobrej formie, bo nigdy nie wiedziała, czego wymagać od niej będzie kolejna sprawa. Nie przychodziło jej to łatwo. Organicznie brzydziła się potu i pocenia się, prawie tak bardzo jak robaków i brudu. A jednak potrafiła zmusić się do ćwiczeń, do treningu z bronią, chociaż nienawidziła tego huku, smrodu i całej reszty Była co najwyżej średnim strzelcem, ale ćwiczyła uparcie, by móc chociaż tyle o sobie powiedzieć. Aby wytropić porywaczy Justina, musiała nauczyć się wielu rzeczy, których nie znosiła. Musiała się zmienić. Kobieta, którą była przedtem, nie dałaby sobie rady, więc Milla zmusiła się do naprawdę gruntownej przemiany Nie. Ci dranie ją do tego zmusili. W tej strasznej chwili, gdy wyrywali jej z ramion dziecko. Kiedy obudziła się w klinice, półprzytomna, obolała, była już inną kobietą, mającą tylko jeden, jedyny cel w życiu: odnaleźć syna. Dlatego właśnie David się z nią rozwiódł. Rozwiódł, ale nie porzucił. Nalegał na kupienie tego http://www.osp-opalenica.pl/media/ Zrujnowane domy i rozsypujące się baraki napierały na nich z obydwu stron. Ziemię pokrywała gruba warstwa śmieci. Rozkrzyczane wyrostki i posępni mężczyźni ostentacyjnie obserwowali samochód, patrząc z nieukrywaną wrogością; można było wyczytać z ich twarzy jak najgorsze zamiary Ale kiedy dostrzegali, kto prowadzi półciężarówkę, szybko odwracali wzrok. - Twoja sława cię wyprzedza - zauważyła Milla. - Byłem tu kiedyś. I zostawiłem po sobie niezłe wspomnienia, pomyślała, patrząc na reakcje miejscowych. Wzdłuż całej ulicy stały zniszczone i pordzewiałe samochody, ale Diaz znalazł miejsce do zaparkowania. Wysiadł, przypiął sobie broń do uda i sprawdził, jak pistolet wychodzi z kabury. Zadowolony,

wyciągnął pistolet z kabury na udzie. Pavon znów zaczął bełkotliwie błagać o litość. Diaz odwrócił pistolet w dłoni i podał go Milli rękojeścią naprzód. - Chcesz to zrobić? - zapytał uprzejmie. - Masz prawo. Kobieta długo patrzyła na broń, potem wolno wyciągnęła rękę. - Millo! - jęknął zszokowany Rip. - To morderstwo! Sprawdź nagle wtulili się w siebie, płacząc, obejmując z całych sił. Milla próbowała uspokoić Davida, głaszcząc go po głowie, klepiąc po an43 390 ramieniu, mówiąc „wszystko dobrze, żyje, jest bezpieczny". Ale ona też łkała, więc może niczego nie rozumiał. A potem David zrobił to, co wcześniej jego była żona: wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Śmiech przechodził w szloch, i odwrotnie. Lekarz okręcił Millę wokół, puścił, żeby wytrzeć twarz, potem znów objął mocno. - Nie mogę uwierzyć - powtarzał. - Boże, wszystkie te lata... Wreszcie Milli udało się od niego oderwać. - Mam zdjęcia - powiedziała, nerwowo grzebiąc w teczce,