dołowi. Zaczął całować gładką skórę szyi. Rainie oddychała teraz szybciej.

- Nie, nienawidziła przemocy, brutalności, nie mogła się pogodzić, że on był bardziej oddany pracy niż nam. Ona stworzyła piękny dom. Dała mu dwie piękne córki. Ale on wolał żyć w mroku. - To jest powołanie. Chyba pani to rozumie? - Właśnie do tego zmierzam! Moja matka nie żyje, a mnie jest smutno, jestem wściekła, ale jednocześnie czuję w sobie jakąś motywację. Pierwszy raz od wielu miesięcy czuję się rozbudzona. Długo trwałam w stanie jakiegoś odrętwienia, a teraz... Chcę odnaleźć tego sukinsyna! Chcę czytać ra- 138 r porty z miejsca zbrodni. Chcę śledzić kroki tego potwora, chcę określić wszystkie składniki jego osobowości i go zdemaskować! Na dodatek o nim myślę więcej niż o mojej zmarłej matce. Doktorze Andrews, co jest ze mną nie tak? Doktor Andrews w końcu się uśmiechnął, rysy jego twarzy stały się niespotykanie łagodne. - Panno Kimberly, nie zwróciła pani uwagi na to, że kryminologia nigdy nie zajmuje się sprawami kryminologów? - Jesteśmy chorzy, prawda? - Jesteśmy intelektualistami. Nasze pragnienie zrozumienia powodów, http://www.nurgia.pl człowiek, który pogodzi się ze śmiercią córki tylko wtedy, kiedy uzna, że to było morderstwo! Quincy ostro zareagował. - Punkt dla pani w niebieskich dżinsach - wymamrotał, a jego twarz nabrała zdecydowanego, ostrego wyrazu. Rainie nie zrezygnowała, bo po prostu nie umiała rezygnować. Znała tylko jeden sposób na radzenie sobie z życiem: awanturę. - Nie zasłaniaj się tymi drwiącymi uwagami. Jeśli chcesz, żebym widziała w tobie człowieka, to zachowuj się jak człowiek. Na Boga, nawet nie kłócimy się jak należy, bo ty umiesz tylko robić mi wykłady! - Mówię tylko, że brak ci wiary... - Daj spokój z psychoanalizą! Nie bądź terapeutą, bądź człowiekiem... - Człowiekiem? Kiedy ostatnim razem starałem się być człowiekiem;

kierowcy. W dłoni ściskała etui na kluczyk i uśmiechała się głupkowato. Chromowane zegary puszczały do niej oko. Zaokrąglona główka dźwigni zmiany biegów sprawiała wrażenie ciepłej i gładkiej. Tristan zajął miejsce pasażera. Właściwie nie patrzyła na niego. Jeszcze nie odjechała od krawężnika, a już była zakochana w tym samochodzie. - Widzisz ten srebrny guzik? - Wskazał na niewielki przycisk na etui od Sprawdź wyjaśnić szczegóły dla jej rodziny. Na to Amity odparł: - Muszę jechać na patrol. - Świetnie! Pojadę z panem. - Wykluczone. Cywile nie mogą towarzyszyć policjantom w czasie patrolu. To zbyt duża odpowiedzialność. - Nie pozwę pana do sądu. - Proszę pani... - Proszę pana, przyleciałam samolotem aż z Portland, żeby uzyskać odpowiedzi na moje pytania. Im wcześniej zacznie pan mówić, tym prędzej oboje będziemy mogli wrócić do swoich spraw. Amity zmarszczył brwi. W połączeniu ze wzrostem spojrzenie to działało na jego korzyść. Rainie zrozumiała, że kiedy Amity wysiada z radiowozu,