- Ale ciagle mi nie ufasz.

281 ramionach, dotykac jego płaskich, meskich sutków, czuc miesnie grajace pod gładka skóra. Rozpaczliwie pragneła zjednoczyc sie z nim w gorzko-słodkiej harmonii dwóch ciał. Oczyma wyobrazni widziała go ju¿, nagiego, pochylajacego sie nad nia, widziała jego ekstatycznie wykrzywiona twarz. Zdawało jej sie, ¿e czuje jego silne uda miedzy swoimi nogami, ¿e piesci jego posladki, a on wypełnia jej ciało całym soba w odwiecznym rytmie, coraz mocniej, coraz szybciej... jeszcze... jeszcze... Nagle wokół niej zawirował swiat... Nie mo¿e oddychac... nie potrafi myslec... czuła, ¿e całe jej ciało pokrywaja drobne kropelki potu. Jego wargi, o Bo¿e, musi sie odwrócic i pocałowac go wreszcie... musi rozpiac mu spodnie i... Pietro wy¿ej zaskrzypiały jakies drzwi, a po chwili zamkneły z cichym trzaskiem. Nick znieruchomiał. Marla w ułamku sekundy odzyskała rozsadek. Co te¿, na litosc boska, ona wyprawia? http://www.motopati.pl/media/ Był za dziesiec. Kiedy Walt ukazał sie w drzwiach, Nick siedział ju¿ w boksie w głebi baru i zda¿ył zamówic kilka butelek piwa. Kilku stałych bywalców zajmowało miejsca przy innych stolikach, w rogu jakas para w srednim wieku jadła rybe z frytkami. Na podłodze le¿ało sporo łupinek z orzeszków ziemnych, pozostawionych tam przez goszczacy tu wczesniej tłumek wracajacych z pracy. Przy stołach bilardowych pod tylna sciana nie było teraz nikogo. Walt usiadł na ławie po drugiej stronie stołu. Był to niski, krepy me¿czyzna o krótko przystrzy¿onej brodzie, której istnienie wynikało raczej z braku czasu na codzienne golenie ni¿ z nada¿ania za moda. Łysiał, ale chyba nic sobie z tego nie robił. Jego ogorzała twarz swiadczyła o tym, ¿e wiele czasu

I si, dobrze byłoby, żeby łajdak, który go zabił, dostał sprawiedliwy wyrok, ale... - wzruszyła ramionami i ręcznik, którym owinęła głowę, trochę się obsunął. Przechyliła głowę na bok i utkwiła w nim swoje czarne, żarzące się jak węgiel oczy - ...to go nie wskrzesi. - To nasza praca - powiedział. - Myślałem, że chciałabyś wiedzieć. Ściągnęła usta i Shep zaczął zastanawiać się nad tym, co by poczuł, gdyby ją pocałował albo... coś więcej. Skoro miała taki gorący temperament, w łóżku musiała być istną kocicą. Wystarczyło, że spojrzał na nią i już czuł Sprawdź - Nie. Sam się o tym dowiedziałem, dzisiaj rano. Shep Marson był na tyle uprzejmy, że mnie poinformował. - Shep Marson nigdy nie jest uprzejmy - odparła Shelby, czując wewnętrzny dreszcz. Marson i McCallum, dwie złe wiadomości. Wydostała się z uścisku Nevady. Nie chciała, żeby jej dotykał. - Trudno temu zaprzeczyć. Ludzie mówią, że będzie się ubiegał o posadę szeryfa w następnych wyborach. - Świetnie. - Shelby weszła do pokoju i znów przysiadła na kanapie. - Chyba zmieniłam zdanie. Teraz chętnie bym się czegoś napiła. A więc to było Bad Luck w stanie Teksas! Katrina Nedelesky gwałtownie wcisnęła hamulec swojego forda escorta i doszła do wniosku, że żadna inna miejscowość na bożym pastwisku nie nosi trafniejszej nazwy. Bad Luck było małe, prowincjonalne, całkowicie pozbawione charakteru i nadziei na rozwój. Dwie, trzy uliczki ze sklepami, jedna stacja benzynowa, garstka tawern i tyle samo kościołów wokół centrum miasteczka, które było skąpane w słońcu, zmęczone i wyblakłe. Informacja, że Bad Luck jest oddalone o kilkaset kilometrów od Dallas, okazała się nieścisła. W gruncie rzeczy należało mówić o dystansie lat świetlnych.