– I co? Powspominamy dawne czasy? – zapytała, unosząc brwi. Od razu wiedziała, że

Do cholery, Bentz, mam lepsze rzeczy do roboty, niż bawić się w twoją niańkę. – Hayes był wściekły i wcale tego nie ukrywał. To on zaproponował, by się spotkali w barze oddalonym o pół przecznicy od SoCal Inn. Bentz wpatrywał się w długie lustro za barem, w którym odbijał się niemal cały lokal. Nad kontuarem zawieszono ozdóbki z lat sześćdziesiątych. – Jak tam sprawa Springer? – zapytał. – Wiesz, że nie mogę z tobą o tym rozmawiać. – Hayes sączył manhattana, Bentz ignorował swoje piwo bezalkoholowe. – Ale... Nic. Żadnych tropów. – Zbył temat machnięciem reki. – Więc myślisz, że Jennifer nadal żyje? Nęka cię? I skoczyła z molo w Santa Monica. – Nie wiem, czy to była Jennifer, nie sądzę, ale nie mam pewności. Nie będę jej miał do ekshumacji. Zajmę się tym. – Jak chcesz. – Hayes był ciągle spięty, miał marsa na czole, wykrzywiał usta. – Broń ci się zmoczyła? – Nie miałem przy sobie. Została w samochodzie. Ale komórka mi zdechła. Bentz dziękował losowi, że pistolet i fotografie zostały w wozie, bezpieczne i suche. Nawet laska się uratowała, choć nie można tego powiedzieć o marynarce i butach – spoczywały teraz na dnie zatoki Santa Monica. Musiał włożyć stare adidasy. Dziękował losowi także za to, że Jonas załagodził sprawę z policją. Ani gliniarze, ani ekipa ratunkowa nie znalazła kobiety lub jej śladów, jednak przekonał ich, że wszystko jest w http://www.merce-infos.com.pl Niezbędna robota papierkowa, wiedział o tym, ale wychodził z siebie, czując, jak czas przecieka mu między palcami. – Tak. – „Przykro” nie oddaje nawet ułamka strachu, który go pożerał, przerażenia na myśl, że Olivta jest w rękach wariatki. – Nie martw się. Znajdziemy ją. – Uśmiechnęła się i nagle przypomniał sobie, że kiedyś mu na niej zależało, bardziej jako na przyjaciółce niż kochance, ale w przeszłości wiele ich łączyło, schodzili się i rozstawali. – Jesteś szczęśliwa z Hayesem? – zapytał. – No cóż... chciałabym powiedzieć, że jestem w siódmym niebie, ale wiesz, w moim wieku, oboje mamy za sobą smutne doświadczenia, oboje mamy się na baczności, oboje już sporo wycierpieliśmy. Może jesteśmy zbyt ostrożni. – Wycofała się, jakby się zorientowała, że powiedziała za dużo. – Podpisz tutaj. – Wskazała miejsce w formularzu. – Dopilnuję, by trafiło do wszystkich – obiecała z uśmiechem.

co za bałagan. – Westchnął i wyczuła jego znużenie. – Zadzwoniła do mnie Lorraine, siostra przyrodnia Jennifer, z informacją, że widziała ją przed swoim domem. Przyjechałem tu i znalazłem zwłoki Lorraine. Morderstwo. – Boże drogi – szepnęła O1ivia. Jedną ręką przyciskała słuchawkę do ucha, drugą tuliła kołdrę do piersi. To niemożliwe. Nie! – Jennifer? – zapytała, choć w głębi serca znała już odpowiedź. Za tym wszystkim stoi Jennifer Bentz, nieważne, prawdziwa czy Sprawdź cholery, narobiłeś wystarczająco dużo szkód, kiedy tu pracowałeś. Pamiętasz? Kiedy jeszcze mogłem z tobą rozmawiać? Nie miałem na to ochoty wtedy i nie mam teraz. O co chodzi? Dlaczego dzwonisz? Bo co? Bo nikt inny nie chce z tobą gadać? – Bledsoe się rozkręcał. – Tonący brzytwy się chwyta? Nie zapominaj, dupku, że nikt cię tu nie chciał, więc czytaj gazety, jak wszyscy! Bledsoe się rozłączył, mieląc przekleństwa pod nosem. Bentz nie oczekiwał, że powitają go z otwartymi ramionami, ale szlag go trafiał, że nie ma dostępu do informacji o podwójnym morderstwie, które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa łączyło się z jego ostatnią sprawą w Kalifornii, sprawą, której nie zdołał rozwiązać. Był wściekły, gdy zadzwoniła O1ivia. Spóźniona do pracy, zatelefonowała koło dziewiątej czasu kalifornijskiego. Początkowo unikała podania przyczyny rannej rozmowy, ale Bentz wyczuwał, że coś się stało, zapytał wprost. – Nie mogę po prostu zadzwonić tylko dlatego, że za tobą tęsknię? – zapytała.