201

I dlatego kupiła broń - mały, srebrny pistolet, świetnie dopasowany do jej dłoni. Miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała go użyć. Ponownie skoncentrowała uwagę na monitorze laptopa, a walka w sąsiednim pokoju ucichła. W telewizji leciał jakiś film, ale Katrina rozmyślała o Shelby Cole. Księżniczka. Jej przyrodnia siostra. Niezamężna matka. Hm, ta historia była naprawdę interesująca. Sędzia, zgodnie ze swoim odrażającym, samolubnym charakterem, odmówił uznania Katriny za swoją córkę, a potem zrobił to samo własnej wnuczce, czyli córce Shelby. Kto jest ojcem tego dziecka? Katrina postanowiła, że to ustali. Wydawało się, że Shelby bardzo zależy na tym, żeby ją odnaleźć, ale czynnie byłoby zabawnie, gdyby Katrina ją uprzedziła? Ostatecznie znała sporo ustosunkowanych ludzi. Uśmiechnęła się do siebie i omal nie wyskoczyła ze skóry, kiedy ktoś zapukał do drzwi. - Kto tam? - zapytała, odsuwając laptopa. Wstała z łóżka. Pamiętała, że trzyma pistolet w torebce. - To pani jest tą reporterką? - zagadnął jakiś męski głos. - Tak. - Wyciągnęła rękę po torebkę. - Świetnie. Nazywam się Ross McCallum. Jej serce przestało bić z wrażenia. - Słyszy mnie pani? - Tttak. - O Boże. To była dla niej życiowa szansa albo najstraszniejszy koszmar. Kiedy otwierała torebkę, serce podchodziło jej do gardła. - Co mogę dla pana zrobić? - Może pani otworzy drzwi, to pogadamy? Nie ryzykujesz, nie masz, powtarzała sobie kolejny raz, jakby to była litania. Trzymając w jednej ręce torebkę, http://www.medycznie.org.pl Od dziesięciu lat Shep Marson nie jechał tak szybko. Albo to wyprawa z motyką na słońce, albo uda mu się rozwikłać dziesięcioletnią zagadkę i mieć swoje pięć minut zasłużonej sławy. Może jednak będzie się ubiegał o posadę szeryfa. Szeryf Shepherd Belmont Marson. 143 Brzmi nieźle, naprawdę nieźle. - Zgadza się - powiedział sędzia; stał przed zimnym kominkiem, opierając się na lasce. - Katrina jest moją córką. Shelby miała wrażenie, jakby po kolei osuwały się wszystkie fundamenty, na których opierało się jej życie. Bezwładnie opadła na krzesło z obiciem w kolorze moreli. - Ale dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - Miałem zamiar - odparł, ale nie była w stanie mu uwierzyć. - Tylko że czas szybko mijał. Najpierw byłaś za młoda. Potem nigdy nie było odpowiedniego momentu, a później bałem się, że to, co powiem, zwróci cię przeciwko mnie, zniszczy ci życie... - Podniósł rękę. - Wiem, to wszystko są wymówki.

niebezpieczeństwo. Na przykład zostają w krajach, gdzie toczą się wojny, żeby zrobić dobry materiał, albo podchodzą do płonących samolotów, albo przeprowadzają wywiady z despotycznymi władcami, a wszystko to dla sławy.  Karen Silkwood zginęła w 1973 roku w wypadku samochodowym, jadąc na spotkanie z reporterem „New York Timesa”, któremu chciała udostępnić materiały dotyczące niebezpiecznych warunków pracy w elektrowni jądrowej. Okoliczności 156 Sprawdź kilkaset ogrodzonych akrów spalonych słońcem. Stadko longhornów wędrowało po polach, a kilka zakurzonych koni próbowało się paść, opędzając się ogonami od wszędobylskich much. 17 Zdecydowanie nie był to raj na ziemi. Zatrzymała cadillaca przy małej pompowni. Kurz jeszcze nie opadł, a ona już wyciągała neseser i gramoliła się z wozu, żeby się nie rozmyślić. Nevada czekał na nią. Pies również. Zaczął szczekać jak oszalały. Nevada spojrzał na niego. - Cicho, Crockett! Nic się nie dzieje. - Pies miał rozstawione łapy i zjeżoną sierść na grzbiecie. Warczał głucho, błyskając zębami. - Dość! - Warkot ustał, ale zwierzę nie spuszczało z Shelby ciemnych, podejrzliwych ślepiów. Każdy mięsień pod czarno-białą sierścią był naprężony, gotowy do skoku, gdyby padł taki rozkaz. - Nie żartuję - ostrzegł Nevada, a potem podrapał psa za uszami. - Wejdź - powiedział, otwierając ażurowe drzwi. Siateczka była połatana w paru miejscach, a farba zaczynała się łuszczyć.