okropnie słodką herbatę). Dawniej Izabela przynosiła mu napoje z

- Co ty tam wiesz? - burknęła dziewczynka. - Wiem tyle, że nie warto martwić się czymś, co może wcale się nie wydarzyło - odpowiedziała Zuzanna, nadal zachowując spokój. Chloe odwróciła się do niej tyłem i przez dłuższą chwilę przyglądała się siostrze, a potem nagle wykręciła się na pięcie i pobiegła na górę. - Co z nią jest? - spytała Zuzanna. - Stres. Choroba Groosi... I w ogóle... - Tak przypuszczałam. Dzięki Bogu, że przynajmniej waszej babci nic już nie zagraża. - Tak - szepnęła Flic. - Dzięki Bogu. 322 Po rozstaniu z Hughesem przed posterunkiem policji Matthew poczuł, że potrzebuje mocnego drinka. Wszedł do najbliższego pubu, zamówił whisky i usiadł ze szklanką w kącie. Kiedy dotarł do szpitala, było już wpół do siódmej. Bez trudu dowiedział się, dokąd przeniesiono jego teściową, a że na drzwiach nie było żadnych zniechęcających tabliczek, wszedł do pokoju. Sylwia spała. Postał trochę przy drzwiach, w nadziei, że chora się obudzi, ale http://www.medycyna-i-zdrowie.net.pl belle-mère pierwszy raz w życiu zakocha się. A to właśnie się wydarzyło. Tempera była o tym przekonana. Lady Rothley była zakochana i jedynie wrodzony snobizm mógł ją uchronić przed katastrofalnym krokiem. Wszystko to wprawiło Temperę w tak wielkie zakłopotanie, że przez długi czas stała niezdecydowana w drzwiach swojej sypialni, zagubiona we własnych myślach. Nagle olśniło ją, że jeśli chce zanieść obraz na dół do pokoju księcia, powinna zrobić to właśnie teraz. Wszyscy goście akurat jedli obiad na tarasie. Siedzieli tam dopiero 110 niecałą godzinę, a zwykle posiłki ciągnęły się dwa, a czasem i trzy razy dłużej.

- Skoro tak cię to martwi, pomyślę o tym - obiecał. - A teraz jedz, bo Carlo pomyśli, że ci nie smakuje. Następnego ranka Jodie miała nieco więcej czasu na podziwianie wspaniałej architektury miasta. Ubrana w nowe rzeczy, wyglądała świetnie. Miała na sobie lniane spodnie biodrówki koloru kawy ze śmietanką i dobrany do nich jasnobrązowy top. Plecione pantofle na koturnie i zabawna torebka uzupełniały całość, do której Jodie, zmuszona ostrym porannym słońcem, dodała własne ciemne okulary. Zajęta rozglądaniem się dookoła nie zauważała pełnych podziwu męskich spojrzeń, Lorenzo natomiast nie przeoczył ani jednego. Florencja była obecnie miastem sztuki, ale jej sława narodziła się z reputacji florenckich bankierów, z których zresztą wywodził się ród Medici. Jodie przypomniała sobie o tym, kiedy weszli do chłodnego i posępnego wnętrza banku. Formalności związane z otwarciem konta zostały załatwione od ręki. Lorenzo i Jodie zeszli po marmurowych schodach do imponującej, pełnej złoceń sali kolumnowej, patrolowanej przez dwóch uzbrojonych strażników. Wręczono im klucz i przeszli pod eskortą do jednego z prywatnych pomieszczeń, wyposażonego w stół i kilka krzeseł. Tam zaczekali, aż dyrektor skarbca w towarzystwie uzbrojonego strażnika przyniósł zamkniętą skrytkę bankową, którą postawiono na stole przed Lorenzem. Dopiero kiedy wyjął klucz, dyrektor skarbca i strażnik opuścili pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Ciszę przerywał tylko szum klimatyzacji. Lorenzo powoli przekręcił klucz w zamku skrytki. Jodie wstrzymała oddech. Sprawdź mówiłaś o Parker? Ona woli trzymać się na uboczu, z dala od uwagi tłumów. Ty byś wykorzystała szansę. Wiem o tym. Masz tyle do zaoferowania innym. Angażujesz się całym sercem. Nie chodzi tylko o mój kraj. Chodzi też o mnie. Czy dasz mi swoje serce, Shey? -Tanner, przecież nie mogę... - wyszeptała zmienionym, nabrzmiałym łzami głosem. - Odpowiedz mi na jedno pytanie - poprosił Tanner. - Wiem, że to wszystko dzieje się zbyt szybko, ale czy mnie kochasz? Shey wzruszyła ramionami. - Nie odpowiem ci, bo co to ma za znaczenie? - Jak możesz tak mówić? - zapytał, przesuwając dłonią