podszedł do furgonetki i otworzył drzwi - Jedzmy stad.

- Spróbuj, Shelby dziewczę - odparł. Miał zaślinione kąciki ust. - Tylko spróbuj, do cholery. Wpatrywała się w niego i widziała czystą radość w jego oczach, ale za jego plecami na ogrodzeniu pojawił się jakiś mężczyzna. Kiedy Nevada znalazł się na ziemi, serce jej podskoczyło. Brzęcząc kajdankami, dopadł McCalluma. - Co jest, kurwa? - McCallum wił się bezradnie. Shelby się odsunęła. Nevada przerzucił ręce nad jego głową i łańcuch łączący kajdanki znalazł się na tchawicy Rossa. - Złaź ze mnie! - wrzasnął McCallum. - Nigdy. - Nevada mocno szarpnął kajdankami, ściągnął łańcuch. 195 McCallum zawył z bólu i przerażenia. Na twarzy Nevady widać było wielkie napięcie. Znowu poruszył się gwałtownie. Wytrzeszczone gałki oczne Rossa były białe. Chwycił łańcuch, który wrzynał mu się w gardło i odcinał dopływ powietrza. Zaczął pryskać śliną. Shelby się podniosła, podczas gdy mężczyźnie tarzali się po mokrej trawie pod drzewami. O Boże, Nevada, bądź ostrożny. Rozglądała się dookoła, szukając broni, słyszała jęki i wrzaski Rossa. - Giń, bydlaku! - Usłyszała przeciągły głos z teksańskim akcentem. Przez ogrodzenie przeskoczył Shep z bronią wycelowaną w dwóch bijących się mężczyzn. - Nie! - krzyknęła Shelby, pewna, że Shep mierzy w Nevadę. http://www.meblekuchennesklep.com.pl/media/ jednorazowy pokrowiec na termometr i delikatnie umieściła go w uchu Caleba. - Nazywam się Katrina Nedelesky i razem z panem Swaggertem umówiliśmy się na wywiad... - Nie, tu w szpitalu nie będzie pani przeprowadzać... - Wszystko jest w porządku - przerwał jej Caleb. - Niech pani pozwoli jej zostać. - Nie będę zawadzała. - Katrina nie miała zamiaru ustąpić. Pielęgniarka zmarszczyła brwi. - Pan Swaggert potrzebuje wypoczynku. Stary człowiek zaniósł się suchym śmiechem, który po chwili przeszedł w atak kaszlu. - Coś mi się zdaje, że już niedługo będę go miał pod dostatkiem - sapnął, gdy tymczasem pielęgniarka mierzyła mu ciśnienie, odczytywała wskazanie termometru i sprawdzała puls. - Ja umieram - stwierdził spokojnie. - Ani wy, ani wasze cholerne urządzenia nie zmienicie tego smutnego faktu. Więc dajcie sobie spokój. - Odprawił pielęgniarkę machnięciem ręki. - Mamy coś do obgadania z tą młodą damą. Rifkin przystanęła, zlustrowała Katrinę od stóp do głów i nachmurzyła się.

- Zostaw swoją siostrę w spokoju, bo cię rozbiorę i wrzucę do gniazda skorpionów - ostrzegał go później dziadek, smarując chleb domowego wypieku masłem i polewając go miodem. Generał McCallum nosił szkła bez oprawek, trochę łysiał i brakowało mu kilku zębów. Był jednak dobrze zbudowanym mężczyzną i nikt, ani żona, ani dzieci, ani wnuki, nie ośmieliłby się podnieść na niego głosu. Jego słowo było najważniejsze. - Ja nie żartuję. Ross nie miał powodu, żeby mu nie wierzyć. Już nigdy nie tknął Mary Beth. Sprawdź detektywa Paterno. Ponad stukot palców na klawiaturach komputerów, szum faksów i szmer rozmów wybijała sie muzyka, której i tak nikt nie słuchał. - Plakietka zachowała sie dobrze, chocia¿ trudno ja było odczytac, bo ktos zgasił na niej papierosa, uszkadzajac zdjecie. Woda te¿ zda¿yła zrobic swoje. -Janet weszła do pokoju i poło¿yła kilka zadrukowanych kartek papieru na biurku detektywa. - Prosze, raport. Jesli chciałbys rzucic na to okiem, wszystko jest na dole w Dowodach. - Czy na plakietce znajdowały sie jakies odciski palców – spytał Paterno, bez wielkiej nadziei. Wział do reki raport i przejrzał go pobie¿nie. Ktokolwiek krył sie za tym wszystkim, miał zbyt wiele sprytu, by popełnic tak podstawowy bład.