podciągnęła się wyżej, ale straciła impet i zawisła w powietrzu, górną połową ciała już w

- Mógłbyś się tak nie skradać! - Wcale się nie skradałem, prawda księżniczko? Karolina uśmiechnęła się, pokazując mu buzię umazaną jajkiem. - Ona zawsze będzie po stronie tatusia - mruknęła Klara. Bryce pocałował dziecko w główkę i spojrzał na dziewczynę. - Chyba nie zamierzasz wyjść tak ubrana? - Co jest złego w moim stroju? - Niczego nie okrywa. - Nie bądź pruderyjny. - Dzisiejszej nocy nic takiego nie mówiłaś - zauważył z uśmiechem. - To było w nocy - stwierdziła sucho, a on tylko czekał, aż trzaśnie drzwiami i wyjdzie z kuchni, lecz tego nie zrobiła. Za to podeszła bliżej, rozwiązała mu szlafrok i wsunęła rękę pod materiał. Bryce objął ją szybko i pocałował. - Dzień dobry, kochanie - powiedział. - Uhm... - mruknęła, wyczuwając, że Bryce'a ogarnęło podniecenie. Zrobiło się jej gorąco. Nim zdążyła się opanować, Bryce pocałował ją jeszcze dwa razy. - Boże, znowu cię pragnę - wyznał. - Widzę, ale zamierzam teraz pobiegać. Wezmę z sobą Karolinę w spacerówce. - Nie masz dość ćwiczeń na dzisiaj? - Jestem gotowa na kolejne w twoim towarzystwie - zapewniła, przesuwając dłonią po jego nagich pośladkach. Bryce pomyślał, że całkiem nieźle można by się kochać na kuchennej ladzie. Wtedy Karolina dała o sobie znać, zrzucając na podłogę resztki jajecznicy. http://www.meble-designo.com.pl nie okolicznościami czy poczuciem obowiązku. Wytrzymała jego wzrok. - Albo wygodą? - Albo wygodą. - Usiadł i rozejrzał się po piwnicy. - Potrzebujesz dywanu. Przyślę jakiś przez Thompkinsona. Oknem zajmę się sam, jeśli przez pięć minut powstrzymasz się przed podjęciem następnej próby ucieczki. Przeciągnęła się, wyraźnie go drażniąc. - Jestem trochę zmęczona, więc przez pięć minut będziesz bezpieczny. - Ty również. Ale niedługo. - Nachylił się i pocałował ją. - Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie porywałbym pierwszej lepszej kobiety. - A ty zapewne zdajesz sobie sprawę, że ani przez chwilę nie wierzę w twój altruizm. - Bo nie jestem altruistą. W każdym razie nieczęsto. Chcę, żebyś była ze mną, Alexandro.

- A ty gdzie się podziewałeś? Nie widziałam cię od wczoraj. - Zazdrosna? - Nie. - Coś ci przyniosłem. - Hm. Raczej nie klucz ani piłę? - Nie są ci potrzebne - odparł sucho. - Sama zobacz. Sprawdź - Doskonale. Lucien wytarł palce w serwetkę i wziął liścik do ręki. Otworzył go, przebiegł wzrokiem i spojrzał z uśmiechem na Rose. Alexandra poczuła ukłucie zazdrości. Wzięła głęboki oddech. Na litość boską, jeszcze trochę i uzna biedną dziewczynę za rywalkę. Lord Kilcairn sporządził listę kandydatek na żonę i nie umieścił na niej ani kuzynki, ani jej nauczycielki. Kilka tygodni temu pomyślałaby, że te damy zasługują na współczucie. Teraz nie była już tego pewna. - Co byś powiedziała na przyjęcie urodzinowe w następny piątek, moja droga? - zapytał hrabia. - Och, Lucienie, naprawdę? - Tak. Rose zerwała się z krzesła, podbiegła do kuzyna i cmoknęła go w policzek. Następnie uściskała guwernantkę.