– Rozumiemy.

nad tym, gdzie uderzy. - Mamy pewne wyprzedzenie - odparła Rainie. - W przypadku Man¬ dy to on miał przewagę, ponieważ była jego pierwszą ofiarą. W przypadku Bethie też miał przewagę, bo wtedy też nic nie wiedzieliśmy. Teraz wiemy już całkiem dużo. I dokładnie - zerknęła na zegarek - za trzy godziny znajdziemy się poza strefą rażenia. Wreszcie to my zyskamy przewagę w jego grze. 161 Kimberly i Quincy zgodzili się z nią. Rainie wróciła do swoich notatek. - Mam też drugą osobę, którą powinniśmy sprawdzić. Według Zane'a, sponsorem Mandy w AA był jej szef Larry Tanz, właściciel restauracji, w której pracowała i ona, i Mary Olsen. Nic o nim nie wiem, ale biorąc pod uwagę dziwne zachowanie Mary oraz fakt, że pan Tanz znał zarówno Mary, jaki Mandy... - Warto się nim zająć - dokończył Quincy. - Poprosiłam mojego nowego znajomego Phila de Beersa, żeby go sprawdził. Wiesz - dodała poważnie - on pija kawę z dodatkiem whisky. Przy tym moja skłonność do śmietanki i cukru wygląda dość niewinnie. Quincy i Kimberly wybałuszyli oczy. W tej chwili wyglądali jak ojciec i córka. http://www.maszynadoszycia.net.pl/media/ może to Hollywood, senat albo Jerry Springer? Coś trzeba było jednak zrobić, żeby powstrzymać tę klęskę. Zabronić posiadania broni, objąć cenzurą kreskówki, zainstalować w szkołach wykrywacze metalu, wprowadzić dla uczniów obowiązkowe mundurki. Cokolwiek. Agenci z Sekcji Badań Behawioralnych FBI, równie doświadczeni jak Quincy, nie wierzyli w proste rozwiązania. Czy masakry w szkołach stają się zjawiskiem o szerszym zasięgu, czy stanowią odosobnione przypadki? Czy te „normalne” dzieci, które dopuściły się zbrodni, zostały zmotywowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak media, czy może chodzi o jakiś głębszy problem, na przykład rozwojowy? Co naprawdę pchnęło tak młode istoty do zabijania i jak można było temu zapobiec? Nawet w Quantico czołowi eksperci od spraw kryminalnych nie znaleźli przekonywających odpowiedzi. I to ich przerażało, bo i oni mieli dzieci. Sześć miesięcy temu Quincy rozpoczął prace badawcze. Próbował poddać szczegółowej

w stronę niezasłoniętych okien. Nagle poczuła się bezbronna. A jeśli Quincy już tam był? Albo tamten sprawca, albo więcej jadowitych węży? Boże! Czuła się zmęczona. Bardzo zmęczona. Gdzie Montgomery? Teraz już nie była sobą. - Pomyśl, Glenda - ciągnął z uporem Quincy. - Jesteś mądrą i inteligentną agentką. Podobnie jak ja. Miałbym stworzyć taki skomplikowany plan, Sprawdź czternaście lat temu, było straszne. I miałeś rację: nie ważne, ile minęło czasu, zawsze będzie mi go za mało. – On cię zgwałcił, Rainie. – Tak. – Próbowałaś zwrócić się z tym do matki? – Tak. – Ale ci nie uwierzyła. – Nie, nie uwierzyła. A potem poszłam do Shepa. Po raz pierwszy Quincy był zaskoczony. – On wiedział? – Chciałam wnieść oskarżenie, ale Shep też mi nie uwierzył. Dopiero zaczynał pracę w policji, a ja nie byłam panienką z dobrego domu. Każdy w życiu czegoś żałuje. – Więc zdecydowałaś się wrócić do matki – wydedukował Quincy.