- Zapoznałeś ją z nim.

Nie był takim mężem, jakim pragnął być. Nie był takim ojcem, jakim miał nadzieję być. Ale poprzedniego roku skojarzył trzy wielokrotne zabójstwa, które miejscowi śledczy uznali za całkiem przypadkowe. Był cholernie dobrym agentem. Z każdym kolejnym rokiem pracował nad tym, żeby stać się lepszym człowiekiem. Na krótko przed wypadkiem naprawdę starał się nawiązać nieco bliższy kontakt z Mandy. Teraz próbował 39 z drugą córką, chociaż Kimberly zdawała się zwyczajnie ignorować jego telefony. W poprzednim miesiącu pojechał do domu starców na Rhode Island, gdzie spędził popołudnie ze swoim osiemdziesięcioletnim ojcem, którego choroba Alzheimera dotknęła tak bardzo, że nie poznawał już Quincy'ego, a w czasie wizyt nawet kazał mu się wynosić. Ale Quincy zostawał. Po pewnym czasie Abraham Quincy przestawał krzyczeć. Wtedy siadali w ciszy i Quincy usiłował sobie przypomnieć inne spędzone razem chwile, ponieważ jego ojciec po prostu już tego nie mógł. Quincy z bólem przekonywał się, że izolacja nie oznacza ochrony, że żadna liczba obejrzanych zwłok nie przygotowuje człowieka do oglądania zwłok jego własnej córki i że bez względu na to, ile nocy już minęło, sen w samotności nigdy nie będzie łatwiejszy. Kiedyś Rainie oskarżyła go, że jest zbyt uprzejmy. Powiedział jej wtedy, http://www.makabiwarszawa.pl pijanym kierowcą. Wstawiła się u przyjaciółki i o piątej trzydzieści nad ranem wracała do domu. Zanim wpadła na słup telefoniczny, zabiła staruszka, który wyszedł na spacer z psem. Moja córka nie żyje. Staruszek nie żyje. Pies nie żyje. I zgadzam się – telefon do szpitala, to zdecydowanie za mało. – Quincy, przykro mi. Uśmiechnął się smutno. – Mnie też. I ja nie jestem doskonały, Rainie. Niektórych rzeczy, na przykład tego, co naprawdę liczy się w życiu, wszyscy uczymy się przez cierpienie. Kiwnęła głową. Ale wciąż wyglądała, jakby coś ją gnębiło. Niemal czuł, jak kipią w niej słowa. Pochylił się do przodu, jakby mógł siłą woli wydrzeć z niej prawdę. Zeszłej nocy nie skłamał. Rainie fascynowała go. Miał ochotę przytknąć dłoń do jej policzka, przesunąć palcami po wargach... Nie poddawała się. Szanował ją za to. i Jej twarz rozluźniła się nieco. W łagodnych

15 Society Hill, Pensylwania Wchwili, gdy Bethie otworzyła drzwi frontowe, system alarmowy zapiszczał ostrzegawczo. Przekroczyła próg i podeszła do klawiatury. Jak zwykle najpierw wprowadziła kod odbezpieczający, a potem zażądała przeglądu poszczególnych stref. Wszędzie panował spokój. Sprawdź na federalnego. - To oczywiste, że biuro zajęło się sprawą. Lada dzień powinni aresztować Quincy'ego. - Co?! - Oskarżają go o zabicie byłej żony. Wspomniałam o tym? - Kiedy agenci narobią sobie wrogów, to już koniec. Jak on się trzyma? - Nie wiem. Luke zmarszczył brwi. - Myślałem, że będziesz wiedziała więcej niż inni. A może coś się zmieniło? - Na Boga, Luke! Ktoś poluje na jego rodzinę jak na jelenia! Nie czas sadzać go na leżance i prosić, żeby opowiedział, jak naprawdę się czuje. - To dość wygodne. - Co to ma znaczyć?! - Głos Rainie nabrał mocy. Jej policzki trochę się