— Kiedy będę mógł ją odebrać? — zapytał zniecierpli-

czony, że ta historia z Nianią to nie był wypadek. Wyjechał tyłem z garażu, wyprowadzając swój krążow- nik. Manewrował nim tak długo, aż drzwi pojazdu wyko- rzystywane przy załadunku ustawiły się dokładnie na wprost tylnych drzwi domu. Zapakowanie obtłuczonego, pogiętego kadłuba Niani do środka zajęło tylko chwilę. W ciągu dziesięciu minut Tom był już w drodze do miasta. Jechał w kierunku warsztatów naprawczych Service Indu- stries, Inc. W progu powitał go ktoś z obsługi. Mężczyzna ubrany w biały, wyplamiony smarem kombinezon. — Jakieś kłopoty? — zapytał znużonym głosem. Z ty- łu, za nim, na całej długości olbrzymiej hali stały w rzędach uszkodzone roboty-Nianie, każdy wybrakowany w inny sposób. — Co stało się tym razem? Tom nic nie odpowiedział. Kazał wyjąć z pojazdu Nia- nię i czekał, aż mechanik sam dokona ekspertyzy. Kręcąc głową, pracownik obsługi wyczołgał się spod ro- bota i wytarł ręce ze smaru. — To będzie sporo kosztować — zakomunikował. — http://www.maestroinowroclaw.pl/media/ - Nie mogę tego zrobić - usłyszał. - Jeszcze chwilę temu mogłaś. - Właśnie dlatego muszę opuścić twój dom. Nie potrafię zostać i zachowywać się w ten sposób - wyjaśniła, wstała i doprowadziła do porządku swoje ubranie. - Pragniesz mnie. - To chyba widać. - Roześmiała się nerwowo. - Ja też cię pragnę do szaleństwa. - Wiem, ale... - zaczęła z ciepłym uśmiechem, który sprawił, iż Bryce pomyślał, że chciałby go oglądać przez całe życie. - Co? - spytał, podnosząc się z podłogi. - Nie chcę patrzeć na ciebie każdego ranka ze świadomością, iż tylko to nas łączy. Mężczyzna pomyślał, że ma rację. Nie podobało mu się, iż w głębi duszy sam również woli, by łączyło ich coś więcej. - Tamtej nocy w Hongkongu - powiedziała cicho - wykorzystaliśmy się wzajemnie i oboje mieliśmy tego świadomość. Dlatego zaproponowałam, byśmy nie wymieniali nazwisk, a ty się zgodziłeś. Gdybym oczekiwała czegoś więcej... - Wiem - przerwał. - Mogłabyś mnie odszukać. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałaś nad tym, czego ja chciałem? - spytał, wspominając, jak szukał jej przez cały następny dzień po owej pamiętnej nocy. - Nie mogłam i nadal nie mogę.

Hope z trudem przełknęła ślinę. - To... drobiazg. - Wyjęła chusteczkę z pudełka, starła krew i podniosła wzrok na córkę. - Pamiętasz, że w przyszłym tygodniu masz kilka spotkań? Idziesz, między innymi, na bankiet naszego klubu. - Pamiętam, mamo. - Karnawał już w pełni. Obawiam się, że będziesz musiała obywać się bez swojego zwykłego towarzystwa. Gloria pobladła. Sprawdź - Naprawdę? Gdzie się zatrzymała? Och, muszę jej powiedzieć o Robercie! - Pamiętaj, że to nie jest temat do „Timesa”. - Chwycił ją za rękę, żeby nie zaczęła tańczyć po pokoju. - To ważne, Rose. Musimy sobie nawzajem pomóc. Skinęła głową. Uśmiech zniknął z jej twarzy. - Co mam zrobić? - Po pierwsze, powiemy twojej matce, że jesteśmy zaręczeni i że ogłosimy to w następną środę. - Ale... - Potem na przyjęciu oznajmię, że ty i Robert się zaręczyliście. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. - Mama będzie wściekła. - Wiem. Zajmę się nią. - Czy Robert wie o wszystkim?