Katrina do narożnego stolika.

35 ponownie, ¿yczył jej wszystkiego najlepszego. Zawsze nada¿ała za moda. Nick pojał, ¿e skoro Cherise deklaruje miłosc do Syna Bo¿ego, to chrzescijanskie idee musza byc na topie. - Tak, to wspaniale. Dziekuje Jezusowi za to ka¿dego dnia. - A jak tam dzieci? - Wyjrzał przez okno. Dzien był szary i wilgotny. - Och, có¿... swietnie. To znaczy całkiem dobrze. To ju¿ nastolatki. - Westchneła teatralnie. - Obawiam sie, ¿e Pan zrobił ju¿ z ta trójka, co sie dało. Nick czekał. Uprzejmosci dobiegły konca. Z pewnoscia jest jakis powód, dla którego Cherise postanowiła go odszukac. Nie rozmawiali od ponad pietnastu lat. Po chwili krepujacego milczenia Cherise wzieła głeboki oddech. - Có¿, ja... dzwonie w sprawie Marli. Scisneło go w dołku, ale własciwie nie był zaskoczony. - Słyszałem o tym wypadku - przyznał. - Alex ju¿ u mnie był. http://www.logopedapoznan.info.pl/media/ Mały Ramón odchylił głowę i roześmiał się, gdy tymczasem drzwi znów się otworzyły i pojawiła się w nich zgarbiona, siwa Aloise Estevan. Miała udręczone, pozbawione duszy oczy, a niegdyś nieskazitelna skóra była teraz pomarszczona i ziemista. Wsparta o ciężką, metalową laskę, popatrzyła na Shepa, ale był pewien, że go nie poznała; prawdopodobnie nie pamiętała już wielu ludzi. Vianca szybko przedstawiła ich sobie, ale właściwie bezskutecznie. Aloise wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem i swobodna radość na twarzy Vianki ustąpiła miejsca rozpaczy. - Nie, madre, jego tu nie ma. Pamiętasz? Podrę jest... odszedł. - Szybko spojrzała na Shepa i zrozumiał, o czym myśli. - Będę się zbierał - powiedział. Nagle poczuł, że musi się napić piwa. Aloise wciąż mówiła, z pozbawioną wyrazu twarzą, skupiona na świecie, który tylko ona sama widziała. Znowu pojawiła się cętkowana kotka i mały Ramón zsunął się po szczupłym ciele ciotki, żeby ruszyć w pościg za zwierzęciem. Shep uchylił kapelusza. - Jeszcze porozmawiamy.

powiedziała szybko, a potem, jakby nagle zapragneła ju¿ wyjsc, chwyciła za gałke. - Dowiedz sie tylko, czy moge sie z nia zobaczyc, dobrze? - I dodała po chwili wahania: - Miło było sie z toba spotkac, Nick. Naprawde. - Zagryzła wargi, jakby w obawie, ¿e zaraz wyrwie jej sie cos, co nie powinno, i dotkneła dłonia jego policzka. – Uwa¿aj na siebie - rzuciła i Sprawdź - Katrina Nedelesky? 154 - Tak, ona. - Podniosła palec i zamrugała. Zaczęło się na dobre zmierzchać. - No cóż, okazuje się, że to nie tylko niezależna reporterka pisząca dla magazynu „Lone Star”. Nie jest też jej jedynym zamiarem napisanie demaskatorskiej, częściowo fikcyjnej, częściowo prawdziwej książki o Bad Luck. - Co takiego? - To nie wszystko - ciągnęła z uporem Shelby. - Tak się składa, że jest ona również moją przyrodnią siostrą, córką Nell Hart, kelnerki, z którą sędzia miał romans i której potem zapłacił, żeby się wyniosła z miasta, zanim przyjdzie na świat owoc ich miłości. - Chwileczkę... - Ale nie to jest najgorsze. O, nie. Ta historia robi się coraz bardziej dramatyczna - Shelby mówiła tak szybko, że nie panowała nad słowami. - Dziecko Nell Hart, Katrina, jest powodem samobójstwa mojej matki. Tak, zgadza się: wcale nie było tak, że któregoś wieczoru wypiła za dużo i niechcący przedawkowała. Nie. Była w takiej depresji,