przy tym miała te sama grupe krwi, 0 Rh-. No i udało jej sie

sie udało. Chodz. Masz racje, ju¿ czas, ¿ebys zobaczyła tego małego diabełka. - Poprowadził ja do znajdujacych na koncu sypialni podwójnych oszklonych drzwi. Za nimi znajdował sie malutki pokoik pomalowany na niebiesko. Sciany do połowy wysokosci pokrywała tapeta z motywem zwierzat i Arki Noego. Ten pokój wydawał sie zamieszkany i ciepły. W sam raz dla małego dziecka. W katach upchnieto miekkie poduchy i pluszowe zwierzeta, na półkach stały zabawki, a w półmroku lsniła lampka nocna w kształcie Arki. Z łó¿eczka dochodziło ciche posapywanie. Marla, zdenerwowana i wzruszona, podeszła bli¿ej. W łó¿eczku spało niemowle, le¿ac na plecach, ze zgietymi nó¿kami i raczkami zacisnietymi w piastki. Jego główke pokrywał ledwo widoczny, rudobrazowy puch. Małe usteczka poruszały sie, jakby cos ssały. Poczuła dziwny ucisk w sercu, ale nie była to miłosc matki, lecz rozpacz. Jak to mo¿liwe, ¿e ten mały cherubinek nie zostawił ¿adnego sladu w jej pamieci? Dlaczego nie mo¿e przypomniec sobie niczego, co miałoby z nim jakis zwiazek? http://www.logopedapoznan.edu.pl przestraszyło. Prawdopodobnie niania zabrała go na dół albo Eugenia, „Nana”, jak sama siebie nazywała, teraz własnie nim sie zajmuje... Eugenia zachowuje sie tak, jakby jego narodziny były co najmniej tak wa¿ne, jak Drugie Nadejscie Chrystusa. A mo¿e nawet Pierwsze. Wychodzac z pokoju, usłyszała głosy dobiegajace z dołu, postanowiła jednak skorzystac z faktu, ¿e jest ciagle sama, i 119 rozejrzec sie po domu - poczuc ducha tego miejsca. Nie była pewna, czy to paranoja, czy instynkt samozachowawczy, ale chciała dowiedziec sie jak najwiecej o sobie i swojej rodzinie, nie tylko zadajac pytania i otrzymujac w odpowiedzi tylko półprawdy, sformułowane tak, ¿eby jej przypadkiem nie

- Przeklęty pies. - Przydałaby mu się suka z cieczką - odezwał się ktoś trzeci, zaśmiał się chrapliwie, a potem zaczął zanosić kaszlem. - No, ale to akurat przydałoby się nam wszystkim, no nie? Rozpoznała ten głos i zrobiło jej się niedobrze. Ross McCallum. Było w nim coś, co budziło jej nieufność. Znała go od lat, a ostatnio przyłapywała na tym, że spoglądał na nią oczami, które wydawały się okrutne. - No, Jeb. My tu gramy. Grasz czy pasujesz? Sprawdź Nick, trzymajac na rekach uspionego Jamesa. - Zobaczmy, na co cie stac, kiedy sie przyło¿ysz - powiedział z usmiechem. 427 - Nie uwierzysz - odparła i powtórzyła swoja rozmowe z portierem. Przekreciła klucz w zamku. Pchneła drzwi i nagle cofneła sie w czasie. Jedno spojrzenie w głab schludnego, dokładnie wysprzatanego mieszkania wystarczyło, by opadły ja setki wspomnien. Znieruchomiała, zaciskajac palce na gałce drzwi, serce waliło jej jak młotem, a wizje z przeszłosci z ka¿da sekunda nabierały barw i precyzji. Rozpoznała obita zielonym sztruksem kanape, która kupiła kiedys na wyprzeda¿y, na