FBI w Wirginii. W zeszłym tygodniu jednak dowiedział się, że przy autostradzie

że poznałam Douga Jamesa. 21 Gabinet Williama Zane'a, Wirginia Chcę znać nazwisko. - Anonimowość to podstawa działania AA. Nie ujawniamy tego rodzaju informacji. - Dobrze. Chrzanić nazwisko. Pewnie to i tak jest tylko jakiś pseudonim. Potrzebny mi jest rysopis tej osoby. - Powtarzam, że anonimowość jest podstawą działania AA. - Panie Zane, tu chodzi o śledztwo w sprawie zabójstwa. Może pan przekazać mi tę informację teraz albo potem na policji w ramach oficjalnego dochodzenia, o którym później dowie się prasa. Czy poda pan teraz rysopis tej osoby w ramach prywatnej wymiany między nami, czy chce pan, żeby ludzie w mieście dowiedzieli się, że jakiś psychopatyczny morderca na spotkaniach AA wybiera swoje ofiary? 142 William Zane, lider grupy AA, do której należała Mandy, w końcu się zawahał. Był potężnym mężczyzną, miał prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, i ważył pewnie ponad sto dwadzieścia kilogramów. Ubrany był w garnitur godny bankiera. Sprawiał wrażenie człowieka nawykłego do wydawania http://www.liv-art.pl się za nim Rainie powoli wyciągała rękę, sięgając po pistolet, który Quincy spostrzegł pod szklanym blatem stołu. Natychmiast odwrócił wzrok, żeby Andrews nie popatrzył w tę samą stronę. Teraz patrzył na Kimberly, która jęczała u stóp Andrewsa. - Zabiłeś Bethie - powiedział Quincy. - To też było proste. - Andrews obrócił się błyskawicznie, chwytając Kimberly ręką za szyję i podciągając ją przed siebie. Kimberly otworzyła oczy. Była zdezorientowana, skonsternowana. Potem napotkała wzrok ojca. Wyglądała tak, jakby miała złamane serce. - Wszystko w porządku - powiedział automatycznie Quincy. Chciał pocieszyć córkę, zmniejszyć trochę jej ból. Kimberly była silna. Mógł ufać w jej siłę tak, jak ona ufała teraz w jego siłę. Wierz we mnie. Zawsze będę o ciebie dbał.

z aspiracjami. Zawiązując sznurowadła, rzuciła okiem na automatyczną sekretarkę. Na zewnątrz było już bardzo gorąco. Dużo by dała, żeby móc włożyć sandały i szorty. Odepchnęła tę myśl, wysłuchując, że ma sześć nowych wiadomości. Chwyciła motelowy długopis i blok papieru. Pierwsze dwie wiadomości były od klientów, którzy czekali na wieści Sprawdź widząc stanowczy wyraz twarzy wartownika. - Wiem, nie mogę wjechać na teren. Po paru kolejnych minutach słownych przepychanek ona zgodziła się, że zaczeka w samochodzie pod jego nadzorem. On zaś zgodził się, że zadzwoni do Sekcji Badań Behawioralnych i spyta agenta specjalnego Pier¬ ce'a Quincy'ego, czy zechce wyjść i spotkać się z gościem. Kwadrans później nadjechał samochód Quincy'ego. Pierce wyglądał na zmęczonego, zestresowanego i w ogóle niezadowolonego z jej wizyty. Koniec marzeń o spotkaniu, na którym biegliby do siebie z otwartymi ramionami. Rainie potulnie wyjechała za jego samochodem z bazy piechoty morskiej. Wkrótce dotarli do małego miasteczka i zatrzymali się na parkingu pewnej restauracji. - Chcę się napić kawy - powiedział, wysiadając z samochodu.