-Wierzę ci, ale zostawiła po sobie ślady i to mi się nie

się to udało. Jack dzielił się z Malindą niepokojem Laurel, jej ciągłym poszukiwaniem szczęścia. Według Malindy miała ona wszystkie potrzebne składniki: dom z czwórką zdrowych dzieci i kochającego męża: Czegóż chcieć więcej? Kiedy na ekranie pojawił się śnieg, a dźwięk przypominał szum oceanu, Jack wstał i wyłączył wideo. - Aż trudno uwierzyć, że to te same dzieci - powiedział. Wzruszona tym komentarzem Malinda wzięła go za rękę i przytuliła. - Właściwie są tacy sami, może tylko trochę więksi. - No, może. Chłopcy bardzo przeżyli śmierć Laurel. Mnie też było ciężko i nie bardzo potrafiłem im pomóc. Ty ich z tego wyciągnęłaś i jestem ci za to bardzo wdzięczny. - Nic takiego nie zrobiłam. - Malinda z zakłopotania spuściła oczy. - Ależ tak. Kochasz ich i wierzysz w nich. - Bo są łatwi do kochania. http://www.lagodnarehabilitacja.net.pl Jakie to okrutne, pomyślała Laura. - Doszedłem do wniosku, że pewnie ją do tego pchnąłem. Nie, nie broń mnie. Proszę cię, Lauro. Miałem szczęście w ży ciu. Wszystko, czego dotknąłem, przemieniało się w złoto. Lu dzie się do mnie garnęli. - Czuł się tak, jakby mówił o kimś innym, nieznanym. Kimś, kogo nie chciał znać. - Każdy chciał uczestniczyć w tym, co robiłem. Mój styl życia to wolność. Nie szanowałem wielu ludzi. Dopiero gdy zobaczyłem panią Argyle za kierownicą, walczącą o oddech, uświadomiłem sobie, kim jestem. Cała reszta była tylko na pokaz. Ta krótka chwila, decyzja o zepchnięciu jej samochodu z torów... nagle określiła to, kim wewnętrznie jestem. - Postukał się palcem w pierś. - Wyrwała mnie z życia, jakie wiodłem wcześniej. Jakbym tak naprawdę

jak zawsze. Bez Richarda znowu została sama. Zupełnie sama. Zbierało jej się na płacz, ale powstrzymywała łzy. Nie chciała, żeby ktoś pomyślał o niej, że jest żałosna. Chociaż sama siebie za taką uważała. Kancelarię zamknięto na cały dzień, żeby pracownicy mogli przyjechać na pogrzeb. Wszyscy się od niej odwrócili. Wiedzieli już, że zginął pod jej domem, w jakiś sposób rozniosło się też, że miała z nim romans. Sprawdź -Chciałbym dowiedzieć się czegoś o kobiecie, która zajmuje się moim dzieckiem. Jestem też ciekaw, jak wyglądała droga z farmy, na której uprawia się orzeszki ziemne, do Departamentu Stanu. Miał prawo, pomyślała. Gdyby to było jej dziecko, zachowałaby się tak samo. -Byliśmy biedni jak myszy kościelne - wyznała. - Mama wpadła na pomysł, że moglibyśmy zarobić parę dodatkowych groszy i zgłosiła mnie do konkursów piękności oraz reklam. Miałam wtedy tyle lat, co Kelly. - Wzruszyła ramionami i odwróciła się do niego ze spodkiem w dłoniach. - Gdy trochę podrosłam i zrozumiałam, jaka to paskudna branża, ile w tym nienawistnej konkurencji,