- Oczywiście. Wiele razy graliśmy w karty. Założyłbym się, że jestem jedną z

zobaczyć się ze swoim księciem! – Do salonu – rozkazał Filip, na co blondyn spojrzał na niego zdziwiony. Gdzie jego Adam…? Uśmiechnął się leciutko, spłukując pianę z włosów swojej klientki. Wczoraj nie zobaczył się z Adamem, bo podobno się wyprowadził, ale Krystian nie miał powodów do smutku. Filip i ten jego nowy facet, Gracjan, okazali się naprawdę w porządku! Powiedzieli mu nawet, jak może rozkochać w sobie księcia. Będzie ciężko, bo ma go po prostu zignorować… Nie dzwonić do niego, nie wysyłać smsów, a jak się spotkają w Przystani, to nie ma NAWET na niego patrzeć! A przecież książę tak przyciągał jego wzrok… Był taki przystojny… Ale skoro to miało pomóc ich miłości, to musi spróbować! Może wreszcie mu się uda i Adam będzie tylko jego? Och, jak bardzo by chciał, żeby pomiędzy nimi wywiązało się coś takiego jak pomiędzy Filipem i Gracjanem! Wczoraj trochę ich obserwował i jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że ta dwójka po prostu do siebie pasuje. - Dzisiaj podcinamy tylko końcówki i układamy? – zwrócił się do klientki. Była kobietą w podeszłym wieku o miłym wyrazie twarzy. Ze wszystkich swoich klientek ją lubił najbardziej. Jak sama stwierdziła, najważniejsze, że Krystian jest sobą i nikogo innego nie udaje. - Tak – uśmiechnęła się. Blondyn zawinął jej rudawe włosy w ręcznik, każąc wstać. – Jutro idę na urodziny przyjaciółki i trzeba jakoś wyglądać – usiadła na fotelu http://www.kosmetyki-naturalne.biz.pl/media/ - Nim minie tydzień, Alice zanudzi się z nią na śmierć - zawyrokował. - Co jej przyszło do głowy, żeby ją tu zapraszać? - Alice bardzo ją polubiła - stwierdził krótko książę i ku radości Edwarda wyjął z barku karafkę.- Isabella to doskonale wychowana młoda dama, pochodząca z pierwszorzędnej rodziny. Jej ojciec jest powszechnie szanowanym członkiem brytyjskiego parlamentu. Brandy miało pełny i bogaty aromat. Książę nalał cennego trunku bardzo oszczędnie. - Świetnie - wzruszył ramionami Edward - ale... - Nagle dłoń, którą sięgał po kieliszek, zastygła w bezruchu. - Na miłość boską, ojcze! Chyba nie myślisz mnie z nią swatać? Uprzedzam, że nie jest w moim typie! Surowe usta Carlise’a złagodniały w uśmiechu. - Wiem o tym. I zapewniam, że lady Isabella nie przyjechała tu, aby wodzić cię na pokuszenie. - Musiałaby się bardzo starać. - Edward kilka razy zakręcił kieliszkiem, po czym upił mały łyk. - Yeats? - prychnął. - Są tacy, którzy uważają, że literatura nie kończy się na podręcznikach do konnej jazdy - rzekł książę z przekąsem. - Wolę to niż wiersze o nieszczęśliwej miłości albo pięknie ukrytym w kropli deszczu - zaperzył się Edward, ponieważ jednak poczuł się niezręcznie, szybko ustąpił: - Zresztą mniejsza o to. Postaram się, żeby przyjaciółka Alice czuła się miłym gościem. - Nie wątpię. - Arabska klacz będzie się źrebić na Boże Narodzenie - oznajmił Edward, z ulgą przechodząc to spraw, które były mu bliższe. - Jestem pewien, że urodzi się ogier. Drakula płodzi silnych synów. Trzy konie będą gotowe do wiosennej aukcji, a jednego chcę wystawić do próbnych gonitw przedolimpijskich. Książę Carlise z roztargnieniem skinął głową. Nie krył, że nie jest zainteresowany tematem. Edward poczuł narastającą złość, ale uporał się z nią szybko. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego stajnie nie należą do ojcowskich priorytetów. Zresztą trudno, żeby konkurowały z polityką wewnętrzną i zagraniczną państwa oraz decyzjami rady królestwa. Jednak poza polityczną grą istniało w życiu coś jeszcze. Konie dawały nie tylko przyjemność, ale i prestiż, bowiem królestwo Cordiny szczyciło się posiadaniem najlepszych stajni w Europie. Edward właśnie w tej dziedzinie odnajdywał swoją rolę. Pracował z końmi od dziecka, poświęcając im całą energię i zapał.

zaczęło się trząść tak mocno, że drewniana miseczka zsunęła się i upadła z trzaskiem na podłogę, tocząc się po płytach posadzki. - Kochany, poczekaj - szepnęła z trudem. Zrobił tak, choć w jego oczach dojrzała niecierpliwy błysk. Usiadła, oplatając go nogami. - Jak dobrze - mruknął, obejmując ją mocniej. Poruszała się razem z nim, podpierając się jedną ręką za sobą, a drugą obejmując go za ramiona. Pocałował ją ponownie, Sprawdź Nie reaguj! Nie daj po sobie poznać, że cokolwiek czujesz! - powtarzała w myślach jak zaklęcie. On zaś nie naciskał, do niczego jej nie zmuszał i niczego się nie domagał, tylko spokojnie poznawał jej smak. Był tak blisko, że z rozkoszą chłonęła ciepło jego ciała i świeży zapach wody kolońskiej, której dominująca nuta kojarzyła jej się z rześkim morskim powietrzem. Nie była przygotowana na tak intensywne doznania. Mocno zacisnęła pięści i walczyła ze sobą, by nie pokazać, co się z nią dzieje. Edward cały czas miał otwarte oczy. Bacznie obserwował jej reakcję, choć sam nie wiedział, czego oczekiwał. Wiedział natomiast, co znalazł. Łagodność, spokój, słodycz pozbawioną zmysłowości i pasji, które wyraźnie widział w jej oczach. Ku własnemu zaskoczeniu wcale nie miał ochoty jej dotykać. I nie zależało mu na tym, by pocałunek stał się bardziej namiętny. Jeszcze nie tym razem. Być może przeczuwał, że ten pierwszy raz nie był ostatnim. Całując ją, czuł spokój i przyjemne odprężenie. Nie tego szukał dotąd w kobiecie. W pewnej chwili po prostu się od niej odsunął. Przyjęła to z absolutnym spokojem. - Nie chciałem cię wystraszyć - szepnął. - To był test. - Nie przestraszyłam się. Tak mówiła kobieta, na którą patrzył. Jednak ta, która była w środku, drżała z przerażenia. To nie były słowa, jakie pragnął usłyszeć. - Skoro cię nie przestraszyłem, to co poczułaś? - Obawiam się, że nie rozumiem pytania. Przyjrzał jej się uważnie, po czym odstąpił na bok. - Może faktycznie nie rozumiesz. Rozmasował kark, nie mogąc wyjść ze zdumienia, że kobieta o tak skromnym wyglądzie potrafi obudzić w nim tak duże napięcie. Wiedział, czym jest pożądanie. Czuł je przecież nieraz. Ale nigdy w taki sposób. - Do diabła, Bello, czy ty w ogóle masz coś w środku? - O, tak, Wasza Wysokość. Mnóstwo rzeczy. Roześmiał się. Mógł się był domyślić, że osadzi go w miejscu tą swoją żelazną logiką.