oczywiście wszelką radość, jaką Clare mogłaby

rzekła chłodno. - Zareagowałam instynktownie, bo zobaczyłam, że człowiek, który od lat regularnie mnie napastuje, łaskocze moją półnagą siedmioletnią córkę. - NASZĄ córkę! - krzyknął niemal piskliwie. - Którą kocham bez reszty! - Wiem i jeszcze raz cię przepraszam za swoją przesadną reakcję, w dodatku w miejscu publicznym. A przede wszystkim przy samej Sophie. - I Jacku. - Ale nie przepraszam cię za mój odruch. - Uważaj, abyś kiedy nie znalazła się w błędzie. - Ośmielam się zauważyć, że ja cały czas żyję w błędzie. - Bo nie odeszłaś ode mnie, tak? W tym momencie zorientowała się, jak bardzo bezprzedmiotowa i przerażająca jest ta rozmowa. Gilly i dzieci lada chwila zaczną się zastanawiać, gdzie się podziali, więc lepiej będzie, jeśli wróci do nich pierwsza, przed Christopherem. Ruszyła w stronę drzwi. http://www.klinikaonline.pl/media/ W poniedziałek po południu Lizzie z radością uczestniczyła w jednej z najmilszych imprez, wymyślonych przez Susan. W kuchni uroczej francuskiej restauracji sprzedawcy większości księgarń w mieście przystąpili do konkursu, w którym każdy z nich miał za zadanie przygotować swoje ulubione dania według przepisów z „Czystej rozkoszy". Lizzie była w doskonałym nastroju. Od Christophera i Gilly napływały same dobre wiadomości, a do końca trasy zostały jeszcze tylko Glasgow i Edynburg, po czym mieli zawrócić z powrotem na południe, do Krainy Jezior. We wtorek po południu Allbeury uznał, że nie jest w

zwrócić się do mnie, a ja natychmiast się z nimi skontaktuję. Drzwi się otworzyły i wszedł Reed. - Właśnie wrócił sierżant Reed - oznajmił Novak. - Spokojnie, Mike - rzekł Allbeury. - I dowiedz się, czego możesz. Sprawdź Czyli wszystko w porządku, pomyślała Lizzie z ironią, ale wciąż jeszcze oszołomiona jego delikatnością najpierw w klinice, a kilka dni później w domu, w Marlow. Tak samo zresztą zachowywał się wobec Edwarda po wypadku, a jeszcze wcześniej wobec jej matki i oczywiście Jacka. O ileż łatwiej byłoby po prostu mu uwierzyć, w niego uwierzyć! Tylko że jeszcze nie zwariowała. Rany i szwy nadal ją piekły, ale siły wracały, więc zmusiła się do konfrontacji z rzeczywistością. Nie miała innego wyjścia, jak tylko z całą energią stawić czoło Christophe-rowi. Jeśli teraz się na to nie zdobędzie, to skończy jak te wszystkie regularnie