– Czemu nie? Bo Shep jest twoim szefem? Bo masz wobec niego dług wdzięczności?

za spust? I ty mu wierzysz? Idiota! – Nie musisz mnie obrażać, tłuściochu – obrusza się Bergson. Ale Lang go nie słyszy. Rozszarpuje z furią resztki ozora i ciągnie z pełnymi ustami: – To nie był przypadek. Przecież ten człowiek jak piorunochron przyciąga nieszczęścia. – Komisarz nie wie do końca, czy ta myśl każe mu współczuć Polakowi, czy raczej pogardzać jego bezradnością wobec ciosów, które zadawali mu na przemian los, car i Francuzi. Ale coś mu mówi, że te ciosy nie tworzą przypadkowego splotu nieszczęść. To wygląda raczej na jakiś szyfr, którego nie rozumie pewnie sam Podhorecki. 65/86 A jeśli on go nie rozumie, to kto? Bóg? Diabeł? Papież? Może Rothschild? – A jeśli on kłamie? – rzuca Lang. – Jeśli tylko udaje, że nie zna ani ofiary, ani mordercy? http://www.kisleonardo.pl/media/ Jego współpracownicy wymienili zdziwione spojrzenia. – A niby co takiego? – zainteresował się Sanders. – Odzyskaliśmy pocisk kaliber 22. Sam mówiłeś, że istnieje małe prawdopodobieństwo, żeby nadawał się do badań balistycznych, bo będzie zbyt zdeformowany. Przypuszczam, że nasz strzelec też o tym wiedział. Kazał więc chłopakowi przynieść dwudziestkę dwójkę. Liczył na to, że pocisk odbije się rykoszetem wewnątrz czaszki, więc, zważywszy na wszystkie dowody poszlakowe, o zabójstwo Melissy Avalon zostanie oskarżony Danny. Tylko że pocisk nie odbił się rykoszetem. Trajektoria nasunęła nam podejrzenie, że strzelał człowiek dorosły. A poza tym nasz dobrze zachowany pocisk wyjawił swój mały sekret: jest idealnie gładki, co pomoże nam w identyfikacji broni. Jedna czterdziestogramowa drobina i wiemy, że w szkole wydarzyło się coś innego, niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Rainie kiwała powoli głową. Bez pocisku i możliwości zbadania jego toru nie mieliby powodów, żeby rozszerzać krąg podejrzanych poza Danny’ego. Zwłaszcza że chłopak przy

uprzejmie, lecz tonem nieznoszącym sprzeciwu dodał: – Już zaraz. Kareta czeka. Na pytania zdziwionej pątniczki odpowiadał wymijająco. Można powiedzieć, że w ogóle nie odpowiadał, ot, tylko tak, monosylabami. Ale z wyglądu posłańca pani Polina wywnioskowała, że w klasztorze stało się coś nadzwyczajnego. Nie chce mówić – nie trzeba. Wahała się przez chwilę, czy brać ze sobą sakwojaż, ale w końcu go zostawiła. Uznała, że Sprawdź czcigodny arcybiskupie Reims, jutrzejszej poczty, dręcz się z ciekawości i niecierpliwości. Miecz przypasawszy damasceński I w niezawodną obleczon kolczugę, Na bój z olbrzymem wciąż zwycięskim Zuchwały zbiera się wojownik. A jeśli mu sądzone w bitwie Swą zawadiacką złożyć głowę, W modlitwie wspomnij go, władyko, A ty, Księżniczko jego Marzeń, W kawiarni cichej napotkana, Ciało herosa łzami zroś. Ahoj!