13

– Dzięki. Rozłączył się ciągle niespokojny. Minął dwóch policjantów pogrążonych w rozmowie w holu i zastał Hayesa za biurkiem, wśród tony papierów. Doszła wiadomość elektroniczna od Montoi. – Popatrz tylko. – Hayes pokazał mu zdjęcie Yolandy Salazar z prawa jazdy. – Twoja Jennifer? – Nie ma mowy. – Bentz potarł zarost na brodzie i pokręcił głową. – Nie mam pojęcia, w jaki sposób ta kobieta mogłaby mieć coś wspólnego z sobowtórem Jennifer. – Musimy szukać dalej, ale na razie czekają na nas w kostnicy. – Wskazał papiery. – Zabieramy się stąd. Musimy zidentyfikować twoją towarzyszkę. W jasnobłękitnym świetle lamp na parkingu Bentz usiłował przejrzeć dokumenty, które przesłał Montoya. – Petrocelli się odezwała? – zapytał, zanim doszli do samochodu Hayesa. – Jeszcze nie. – Nie podoba mi się to. – Bentz usiadł na fotelu pasażera. Hayes odpalił silnik jedną ręką, drugą wybierał numer. – Cześć, Sherry, tu Hayes. Co was zatrzymało? Daj znać na komórkę. – Rozłączył się. – Nie wiem. Nie odbiera. Bentz łypnął na niego groźnie. http://www.identyfikacja-wizualna.net.pl/media/ – Ale Jennifer to ja – powiedziała głosem tak bardzo podobnym do głosu jego byłej żony. – I mogę to udowodnić. – No to czekam. – Bentz pokręcił głową. – Niby jak? – Po raz pierwszy kochaliśmy się na plaży w Santa Monica. Nie poruszył się, chłonął jej słowa. – Dlatego tam skoczyłam z molo... myślałam, że zrozumiesz. Pewnie myślałeś, że chodziło o Jamesa... a mnie chodziło o nas. Wydawało się, że temperatura w samochodzie wzrosła o dobre dziesięć stopni. Nikt nie wiedział o ich pierwszym razie, na długo przed ślubem. – RJ, spójrz prawdzie w oczy – szepnęła. – Wróciłam. – Co? Usłyszał kliknięcie – odpięła pas bezpieczeństwa, pochyliła się nad nim i po ledwie wyczuwalnym wahaniu pocałowała go z pasją i pożądaniem młodości.

Zamurowało ją. – Doprawdy? Teraz? Kiedy od jej śmierci minęło... Ile to lat? Dziesięć? Dwanaście? Trochę za późno, nie uważasz? – Splotła dłonie pod piersiami, czuła, jak się unoszą. I dobrze. Wiedziała, że stanowią jeden z jej atutów. – Wiesz co? Wydaje mi się, że nie poświęcałeś jej wystarczająco dużo uwagi za życia, więc dlaczego chcesz to zrobić teraz? Sprawdź odległego. Oddalała się od niego. Tracił ją. Jakimś cudem, chociaż się kochali, odchodzi od niego. Jej zapach wypełniał jego nozdrza. Wędrował językiem po jej szyi coraz niżej, miał na ustach smak jej potu, czuł zapach jej perfum. Całował ją całą, czuł, jak reaguje, widział jej drżenie. Płonął, tak bardzo płonął. Powtarzał sobie, że zrobi to powoli, żeby sprawić jej przyjemność, ale była równie rozpalona jak on, nagląco zaciskała dłonie na jego barkach. Musnął kciukiem jej żebra, pocałował czubki piersi i napawał się jej widokiem. W końcu uniosła powieki; czarne źrenice zasłaniały niemal całe złote tęczówki. Pieścił oddechem jej brzuch, przesunął wzrok niżej, by zobaczyć skrawek czerwonej koronki – majteczki, które tak niewiele skrywały. Spięła się nagle.