nazwanych przez Sylwię „Niebo w Gębie". - Mamo, przecież już wczoraj dostarczyli zamówienie. - No tak. - Karolina znowu westchnęła; uparta córka znów odcięła jej kolejną drogę ucieczki. - Och, Flic, to wszystko jest dla mnie takie bolesne! I biedny Matthew zaczyna też mieć tego dość. - Przykro mi. - Nieprzycięta w porę grzywka musnęła brwi Flic i dziewczyna odrzuciła ją do tyłu ruchem głowy. - Naprawdę żal mi Matthew, ale znacznie bardziej ciebie. - Wzięła matkę pod rękę i poszły dalej, obok neogotyckiej kaplicy unitarian. - Jesteś moją matką. - Ścisnęła mocniej jej ramię. - Nic na to nie poradzę, że bardziej mi zależy na tobie niż na nim, to chyba naturalne? - Oczywiście. I Matthew pierwszy to rozumie. - Więc jak to się dzieje, że chociaż tak bardzo staramy się z nim dogadać, ciągle wynajduje nieistniejące problemy? - Wreszcie dotarły do sklepu z akcesoriami do przyjęć. - To właśnie cały czas próbuję ci powiedzieć. Zaczynam się już zastanawiać, czy on naprawdę chce polepszenia naszych stosunków. Karolina odsunęła się od niej i zmarszczyła brwi. - O co ci chodzi, Flic? - Czuła, że ogarnia ją coraz większa rozpacz. http://www.hydraulika-silowa.info.pl Matthew pocałował ją lekko w usta. - I nie przeginaj, dobrze? Wczoraj tak bardzo bolała cię głowa... A może masz to samo, co Flic? - Więc jednak uwierzyłeś, że naprawdę jest chora - podchwyciła od razu. - Nie powiedziałem, że nie wierzę. - Zresztą to był tylko zwykły ból głowy, więc nie masz się czym przejmować. - Cofnęła się za próg. - Jedź wreszcie, bo się spóźnisz. - Zadzwonię do ciebie z biura - zawołał jeszcze. Ale drzwi się już zatrzasnęły. Dzwonił nawet trzy razy, świadom, że robi to tylko z obowiązku, i wciąż nie mogąc pozbyć się brzydkiego podejrzenia. Bardzo chciałby naprawdę się przejąć stanem najstarszej pasierbicy - tak jak
Jak mogła zapomnieć o czymś tak oczywistym? - Ze stresu - odpowiedziała sobie głośno. Za dużo napięcia, za dużo wyzwań. Matthew wciąż jest tutaj, a nie pod kluczem. Pewnie dlatego, że Imo odmówiła zeznań. Za dużo tego... To nie jej wina. Sylwia kazała Matthew usiąść przy kuchennym stole, a sama zajęła Sprawdź - Nie bardziej niż on na to zasługuje - dodała Imogen, siadając. - Dlaczego? - spytała Chloe. - Dlaczego zasługuje? - Wiesz przecież - przypomniała jej Imogen i zadygotała. Miała na sobie starą koszulkę, jedną z tych, które wydawca jej ojca wypuścił na rynek w ramach promocji na rok przed pierwszym wylewem Waltersa. Gdy Richard wyraził zgodę (wbrew sobie samemu) na zilustrowanie dziecięcej książeczki o krowie imieniem Astrid, zarobił na tym więcej pieniędzy niż przez te wszystkie lata, kiedy usiłował tworzyć tak zwane wartościowe dzieła. Pierwsza książeczka dała początek całej serii. Razem z koszulkami, bluzami i kubkami ukazały się w sklepach dzbanki, maselniczki i tacki z Astrid, a potem wszystkie te akcesoria wydawcy dostosowywali do kolejnych tomików. Kiedy stało się jasne, że Richard nigdy nie