chłód. Obserwował pedofila, który fotografował roześmiane dzieciaki,

- Ale wezmę się w garść - ciągnął, jakby jej nie usłyszał. - Znajdę sukinsyna, który to zrobił. I jeśli będę musiał się wściec, żeby tego dokonać, to się wścieknę. I jeśli będę musiał przestać sypiać, zacząć kląć i zachowywać się jak skończony idiota, będę to robił! Radzę sobie, Rainie, a nikt nigdy nie twierdził, że należy to robić ładnie. A teraz wybacz. Muszę znów spróbować dodzwonić się do Bethie. Odwrócił się i ruszył w stronę samochodu. Rainie wiedziała, że powinna coś powiedzieć, ale to, co wydukała, było zupełnie bez sensu. - Fakt, że przetrwasz, wcale nie znaczy, że potem będziesz żył długo i szczęśliwie - krzyknęła w jego stronę. - Fakt, że sobie radzisz, nie znaczy, że wygrasz. Złe rzeczy nadal mogą się wydarzyć. Wiesz, że na świecie są szakale. I... I... że szakale są wszędzie. - Dobranoc, Rainie. Nie miał zamiaru się zatrzymać. Teraz nadeszła jej kolej, to ona powinna się wysilić, żeby było sprawiedliwie. Zabawne, nigdy wcześniej o tym nie myślała, ale w jej rodzinie nikt nigdy nikogo nie próbował zatrzymać. - Starego psa trudno jest nauczyć nowych sztuczek - wymamrotała we własnej obronie. Ale Quincy już odszedł. Robiło się późno, zapadał zmrok. Quincy próbował z samochodu dodzwonić się do byłej żony. Ale znów odezwała się automatyczna sekretarka. http://www.grossglockner.com.pl - To musi być trudne. Jaki był wcześniej? - Twardy. Cichy. Na swój sposób zabawny. Mieliśmy zwyczaj jeździć na Rhode Island na jego farmę. Miał kury, krowy, konie i sad. Mandy i ja uwielbiałyśmy to. Dużo miejsca do biegania i można było robić tyle fajnych rzeczy. - Waszej mamie to nie przeszkadzało? - spytała sceptycznie Rainie. Kimberly uśmiechnęła się. - Nie powiedziałabym. Pamiętam, jak pewnego dnia z nieba spadł balon na gorące powietrze. To była jakaś przejażdżka turystyczna. Taki mały 127 facecik krzyczał na pasażerów, żeby łapali się gałęzi, żeby wyhamować. Balon przeleciał między jabłoniami i zwalił się na środku pola naszego dziadka. Mama wybiegła z domu, cała podekscytowana, i zaczęła wołać: O Boże widziałyście? Mój Boże! Wtedy z kurnika wyszedł dziadek. Stanął przed

tylko pokręcił głową i powiedział: 2 - Następny wypadek 17 \ - Chcą cię wynająć. - Dlaczego? - Zbadasz sprawę wypadku mojej córki. Chcę się upewnić, że to był Sprawdź - Nikim ważnym. Dziwię się, że pan to wychwycił. - W tych sprawach jestem dobry - powiedział spokojnie. Ona uśmiechnęła się ponuro. - Tak, tego się obawiam. Society Hill, Filadelfia Bethie była zdenerwowana. Nie powinna tego robić. Lubiła swój samotniczy styl życia. Lubiła samotnie spędzać wieczory. Co ona sobie właś¬ ciwie myśli? I czy te klipsy pasują do sukienki? Może były zbyt ładne. Może sukienka była zbyt ładna. O Boże! Miała zacząć od nowa, a była już pięć minut spóźniona. Zmieniła małą czarną na zasłaniającą kolana czarną spódnicę i jaskrawoniebieską atłasową górę. Ale nie zmieniła pantofli na wysokim obcasie, takich z paskiem na pięcie. Była dumna ze swoich łydek i uważała, że nie