Imo, okey? Krok po kroku. Najpierw kawa, potem jakieś zakupy i

Tanner wyjął z kieszeni komórkę. -Tak? - Gdzie jesteś, szefie? - w słuchawce rozległ się głos Emila. Shey wyszła z zaplecza i popatrzyła na niego spode łba. Nie mógł pohamować uśmiechu. Jej groźna mina wcale na niego nie podziałała. - Szefie? - powtórzył Emil. - Wszystko w porządku - zapewnił Tanner, ale nie powiedział, gdzie jest. - Nadal na tropie księżniczki? - dopytywał się Emil. - Możemy jakoś pomóc? - Nie, dzięki. Dziś na szczęście spotkałem się z księżniczką i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Oboje uznaliśmy nasze zaręczyny za niebyłe. Żaden układ między nami nie wchodzi w grę. Nie jestem z nikim zaręczony - dokończył i pochwycił ukradkowe spojrzenie Shey. - Czyli wracamy do domu? - podjął Emil. - Najwyższy czas. Najpierw ten niejasny układ z księżniczką, teraz Peter, który stracił głowę dla jakiejś panienki. Wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Pora się stąd zbierać. http://www.gabinetystomatologiczne.biz.pl/media/ - Naprawdę? - W głosie Sylwii dźwięczało zdumienie. - Ja na twoim miejscu na pewno bym to zrobiła. - Nie potępiała go, po prostu się dziwiła. - Po tym wszystkim, co tu znosiłeś, jeszcze przed śmiercią Karo... - Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Ty miałabyś rozważać ucieczkę? Niemożliwe, Sylwio, jesteś na to za twarda. - Tak właśnie to widzisz? Jako ucieczkę od nas? - Tak sądzę. - Dlaczego? Bezceremonialność tego pytania odebrała mu na chwilę mowę. - Bo kiedy żeniłem się z Karo, nie dodałem do przysięgi zastrzeżenia w rodzaju: „Ale jak umrzesz, zrzucę z siebie całą odpowiedzialność i zostawię twoje córki na pastwę losu". Chociaż

ominąć. Nie miała wątpliwości, co wydarzyło się w zamku. Oryginalną „Madonnę w kościele” skradziono i zastąpiono falsyfikatem. Było to dla Tempery oczywiste; jakby powiedział jej to ktoś, komu ślepo wierzyła. Nie miała też wątpliwości, kto to zrobił. Sprawdź nim! Siedzieć przy nim w jego aucie to jak podróżować do raju! Och, Boże, dlaczego tak się czuję? Co mam robić? Zapadło milczenie. Tempera opadła bez sił na krzesło. — Nie znam odpowiedzi na to pytanie, belle-mère. Prawdę mówiąc, pomyślała, że nie zna odpowiedzi na żadne z pytań, które ją dręczą. Wszystkie były dla niej zbyt trudne, zbyt skomplikowane. Nawet teraz, gdy rozmawiała z lady Rothley, nie dawał jej spokoju fakt, że w pokoju pod nimi wisi fałszywy van Eyck i tylko czeka, aż ktoś to odkryje. Tempera wiedziała od ojca, że Włosi są zwykle bardzo dumni i aż nazbyt zasadniczy w sprawach dotyczących honoru rodziny. Nie mogła pozbyć się ponurej myśli, że