głowy nowa myśl. Znieruchomiał przy umywalce z jedną połową twarzy namydloną, a drugą

sobie niemało, życie przeżył trudne, a w początkach swoich jakoś wyjątkowo grzeszne, ale u schyłku opromienione światłem prawdziwej skruchy i żądzy zbawienia. Dla odkupienia poprzednich, występnie przeżytych lat mnich złożył ślub, że obejdzie całą ziemię i nie zatrzyma się, aż znajdzie miejsce, gdzie będzie mógł najlepiej służyć Panu. Niekiedy, w jakimś świętym klasztorze, bądź też przeciwnie – wśród bezbożnych pogan, wydawało mu się, że oto właśnie trafił tam, gdzie powinien pozostać pokorny zakonnik Wasilisk, ale szybko starca ogarniały wątpliwości – a może kto inny, tu przebywając, nie gorzej przysłuży się Najwyższemu? – i popędzany tą myślą, niewątpliwie zsyłaną mu z góry, ruszał dalej i nigdzie nie znajdował tego, czego szukał. I oto razu pewnego, rozsunąwszy gęste gałęzie świerkowego boru, zobaczył przed sobą modrą wodę, która rozpościerała się od samego skraju lasu aż hen, daleko, po chmurne niebo, z którym zlewała się w jedno. Przedtem nie zdarzyło się Wasiliskowi widzieć naraz tyle wody, toteż w prostoduszności swej wziął to zjawisko za wielki cud Boski, padł więc na kolana i modlił się aż do zapadnięcia zmroku, a potem długo jeszcze – w ciemności. I miał zakonnik widzenie. Ognisty paluch rozciął niebo na dwie połowy, tak że jedna pojaśniała, a druga poczerniała, i wbił się w spienione z nagła wody. I gromowy głos obwieścił Wasiliskowi: „Nigdzie więcej nie szukaj. Ruszaj tam, gdzie pokazano. Tam jest miejsce, z którego do Mnie blisko. Służ mi nie pośród ludzi, gdzie zamęt, tylko pośród ciszy, a za rok cię wezwę”. W błogosławionej swej prostoduszności mnich nawet nie myślał wątpić w możliwość http://www.gabinety-stomatologiczne.edu.pl że święty mu się nie przywidział. Niemniej słuch rozszedł się od razu po całym Kanaanie. A jeszcze dwie noce później nastąpiło wydarzenie tym razem już niewątpliwe, które doprowadziło do bardzo ciężkich, tragicznych nawet skutków. Brata Kleopy widmo nastraszyć nie zdołało, ponieważ pływa on do pustelni w biały dzień, a nocą, kiedy pojawia się Czarny Mnich, bywa już zazwyczaj nietrzeźwy i niczego się nie boi. Ale w cieśninie oddzielającej Kanaan od Wyspy Rubieżnej pojawia się też często pławowy, czyli człowiek, do którego obowiązków należy ustawianie pław, wyznaczających farwater i często zmieniających położenie wskutek działania prądów i wiatru. Ów pławowy nie jest mnichem, lecz pracownikiem najemnym. Mieszka w maleńkiej chatce na północnym, prawie niezaludnionym brzegu Kanaanu, z młodą żoną w daleko zaawansowanej ciąży. Ściślej biorąc – mieszkał, bo teraz chata jest pusta.

partnerów w interesach. Jego żona kiwała głową, jakby to miało jakieś znaczenie. Nie wiem. Coś mi tu nie gra, Rainie. Poważnie. Nie wiem, co o tym myśleć. Luke znów wlepił spojrzenie w ulicę. Nagle w polu widzenia pojawił się nastolatek na rowerze. W workowatych dżinsach i luźnej sportowej bluzie prezentował się całkiem zwyczajnie. Ale miał ze sobą plecak z zielonego płótna i uważnie wpatrywał się w dom O’Gradych. Sprawdź koniec świata. Stół pokryty zostaje już drugim, karcianym obrusem. Józef trzyma w dłoniach jeszcze tylko dziesięć kart. I śmieje się, oczami się śmieje, nosem, uszami – przez tę krótką chwilę jest przecież władcą ich losów. Dziewiątka karo na prawo, trójka trefl na lewo. Pikowy król na prawo, szóstka kier na prawo. Dwójka karo na lewo… 34/86 Nieznajomy przyciska do ust pusty kieliszek.