wydawał się kruchy i malutki. Uśmiechnęła się do

wciąż, że to dla dobra dziecka. Na szczęście to już nie potrwa długo. Mam za sobą trzydzieści sześć tygodni, zostały jeszcze cztery. Pia wyszła z prywatnych apartamentów Jennifer i ruszyła w stronę szerokich marmurowych schodów, z rozkoszą wdychając zapach świeżo ściętej trawy wpadający przez otwarte okna z pałacowych ogrodów. Zrobiło się jej lekko na sercu. Dobrze, że choć na chwilę wyszła z sypialni Jennifer. Nareszcie trochę swobody. Była bardzo związana z przyjaciółką, ale dwa ostatnie tygodnie dały jej nieźle w kość. Nie przywykła do bezczynnego siedzenia w jednym miejscu. Starała się wyręczać Jennifer we wszystkim - podawała jej każdy drobiazg, czytała na głos, poprawiała poduszki. Wprawdzie Jennifer czuła się dobrze, ponieważ jednak kilka tygodni wcześniej miała niewielki krwotok, którego przyczyn nie udało się ustalić, lekarz zalecił kategorycznie, by do końca ciąży nie wstawała z łóżka. Antony poparł stanowisko doktora, choć oznaczało to całkowite wyłączenie Jennifer z życia publicznego. Właśnie dlatego księżna nie towarzyszyła mężowi w podróży http://www.gabinetginekologa.com.pl/media/ Spojrzała na niego ze zdziwieniem. - I mimo to wysłałeś mnie na wieś? - Nie, nie. - Przytrzymał ją mocno, żeby mu nie uciekła. - Dowiedziałem się wczoraj od Alexandry Balfour. - Od Alexandry? - Zdzieliła mnie pięścią, a potem przekazała nowinę o dziecku. We fiołkowych oczach rozbłysły iskierki. - Lex cię uderzyła? Luciena nigdy nie biła. - Odniosłem wrażenie, że jest na mnie zła, nawet wściekła. Na Boga, Victorio, pokonałaś konno całą drogę z Akademii do Althorpe? Na pewno dobrze

tylko, co się stało, że zjawiłeś się tak wcześnie. Zwykle pracujesz do kolacji. - Pomyślałem sobie, że dzisiaj moglibyśmy zjeść coś na mieście. - Popatrzył na chłopców. - Co byście powiedzieli na hamburgery i frytki? Sprawdź – To okropna bezczelność, nie sądzisz? – Owszem – rzekł w zamyśleniu. – Ale trzeba też przyznać, że twój przyjaciel nie zdaje się na przypadek. – To znaczy, że planuje wszystko wcześniej i wie, kiedy wychodzę i kiedy wracam. – Pozwól, że sprawdzę dom. Najprawdopodobniej niczego nie znajdę, ale ty i ja będziemy spali lepiej, mając pewność, że nikt się nie chowa w szafie. To zajmie tylko kilka minut. – Pomogę ci. – Idź do kuchni i zrób sobie herbaty. – Madison może wrócić w każdej chwili. – Jeśli ją usłyszę, to wyjdę. Dzieci nie powinny się dowiedzieć, że jestem w Vermoncie.