– Co mi do tego – burknął z rozdrażnieniem. – Co to za maniera czepiać się o głupstwa

oczkami, osobliwie wyglądającymi na jego szerokiej, z gruba ciosanej fizjonomii. – Chodź pan do mnie na pierwszego oficera. Słowo daję, świetnie byśmy sobie popływali. Tu, na Modrym, bywa ciekawie, sameś pan widział. I duszę byś za jednym zamachem zbawił. – Chyba ze względu na pasażerki. – Policmajster musnął wąsy, dlatego że akurat do trapu podeszła pani Natalia. Wyglądała poważniej, a lekkomyślny kapelusik zastąpiła postną czarną chustą. Tragarz niósł za nią piramidę walizek, walizeczek i pudeł, zręcznie utrzymując całą tę cheopsową konstrukcję na głowie. Pątniczka przystanęła, przeżegnała się zamaszyście i pokłoniła w pas majestatycznemu miastu, a ściślej – jego oświetlonemu nadbrzeżu, jako że sam Nowy Ararat w wieczornym czasie nie był widoczny: „Wasilisk” pół dnia stał na mieliźnie w oczekiwaniu na holownik i dotarł na wyspę z wielkim opóźnieniem, już po zmroku. Lagrange ukłonił się z galanterią współuczestniczce romantycznej przygody, ale ona widać już przygotowała się do uspokojenia i oczyszczenia duszy, toteż nawet nie odwróciła głowy i dumnie przemaszerowała obok pułkownika. Ech, kobiety, uśmiechnął się Lagrange, który doskonale rozumiał i szanował zbawienną organizację kobiecej psychiki. – No dobrze, ojcze, zobaczymy się, kiedy popłynę z powrotem. Myślę, że za jakieś dwatrzy dzionki, raczej nie później. Jak sądzisz, ojcze, pogoda do tego czasu się pole... – Policmajster znów odwrócił się do kapitana, ale nie dokończył zdania, bo brat Jonasz patrzył gdzieś w bok, a jego twarz uderzająco się odmieniła: malował się na niej zachwyt i zarazem http://www.fundacja-dantis.pl/media/ spotkaniem z nim pomyszkowałem trochę. Według stanowego urzędu skarbowego gość ma domek w okręgu Cabot, jakieś trzydzieści minut drogi stąd. Kiedy zacząłem naciskać, Avalon oświadczył, że to tylko myśliwska chata. Nigdy sam z niej nie korzysta, trzyma ją dla partnerów w interesach. Jego żona kiwała głową, jakby to miało jakieś znaczenie. Nie wiem. Coś mi tu nie gra, Rainie. Poważnie. Nie wiem, co o tym myśleć. Luke znów wlepił spojrzenie w ulicę. Nagle w polu widzenia pojawił się nastolatek na rowerze. W workowatych dżinsach i luźnej sportowej bluzie prezentował się całkiem zwyczajnie. Ale miał ze sobą plecak z zielonego płótna i uważnie wpatrywał się w dom O’Gradych. – Jednego nie rozumiem – ciągnął Luke, uderzając palcem o kierownicę i nie spuszczając oczu z chłopaka. – Dlaczego teraz? Melissa Avalon miała dwadzieścia osiem lat. Jeśli Quincy ma rację i tatuś zamierzał zainterweniować, czy do tragedii nie powinno było dojść ładnych parę lat temu?

Przewielebny poruszył brwiami, hamując niezadowolenie. Odrzekł powściągliwie: – Specjalnie tak mówisz, żeby mnie podrażnić. W żadne widma nie wierzysz, niby to ja cię nie znam. Połapał się jednak od razu, że wpadł w pułapkę zastawioną przez chytrą pomocnicę, i pogroził jej palcem: – Aha, ty w tym sensie, że on sam wierzy w swoje brednie. Zamajaczyło mu się coś, co Sprawdź rewolweru w pierś. Nie mogło, niestety, być żadnych wątpliwości co do tego, że popełnił samobójstwo: zmarły ściskał w ręku rewolwer, w którego bębenku brakowało jednej kuli. Śmiercionośny ołów trafił prosto w serce, rozrywając je na kawałki, wszystko więc wskazywało, że śmierć nastąpiła natychmiast. Na tym list do gubernatora von Hagenau się kończył, natomiast epistoła wystosowana do archijereja miała jeszcze dość obszerny dalszy ciąg. Archimandryta zwracał w niej uwagę władyki na możliwe następstwa haniebnego czynu z punktu widzenia ładu, spokoju i reputacji świętego przybytku, i tak już zakłóconych rozmaitymi niejasnymi pogłoskami (ten powściągliwy zwrot odnosił się niewątpliwie do sławetnych ukazań się Czarnego Mnicha). Z mocy miłosiernego Bożego zamiaru o nieszczęściu wie tylko kilka osób: zakrystian, który znalazł ciało, trzech braci strażników pokoju (tak nazywano w Araracie policję klasztorną) i służący w hoteliku, gdzie zatrzymał się samobójca. Od wszystkich odebrano przysięgę, że będą milczeć, można jednak wątpić, by udało się zachować gorszącą wiadomość w zupełnej