Serce biło jak oszalałe. Czekała na jakiś ruch z jego

że nie mam taty i że to pewnie dlatego, bo mam taką fajną mamę. A potem dodała, że spotkamy się w szkole i że będziemy się przyjaźnić, choć ona jest starsza... Chwilę później Jamie już spał. Oczy Willow zaszkliły się od łez. Przypomniała sobie reakcję Lizzie, gdy dziewczynka usłyszała, że tata Jamiego zmarł jeszcze przed jego urodzeniem. Willow nie potrafiła wtedy zrozumieć zachowania dziecka. Teraz już wiedziała, że ta historia R S bardzo poruszyła Lizzie. Dziewczynka miała dobre serce i świetnie wiedziała, jak ciężko jest dorastać, nie mając jednego z rodziców. Jamie docenił jej ciepłe słowa. Z trudem powstrzymując łzy, Willow pocałowała śpiącego syna, po czym wyszła na palcach z pokoju. Któregoś dnia opowie Jamiemu, kim był jego ojciec, ale na razie będzie musiała z tym zaczekać. Nie jest jeszcze dostatecznie dorosły, by dochować tajemnicy. Wciąż istniało niebezpieczeństwo, że rodzina Chada będzie próbowała jej go odebrać! Nie miała wątpliwości, że doktor Galbraith i jego przyszła żona, Camryn, zapewniliby chłopcu http://www.fizjoterapia-bydgoszcz.pl Czy uzna pominięcie pewnych faktów za kłamstwo? Z pewnością wyrzuci ją z pracy. Co do tego nie miała wątpliwości. Nie pozwoli, by oszustka opiekowała się jego dziećmi. Co więcej, kochał Chada, więc na pewno zapragnie przejąć opiekę nad Jamiem. A ona nigdy się na to nie zgodzi, więc pójdą do sądu. Może miałaby szansę, gdyby pozostał wdowcem, ale po ślubie z Camryn stworzą idealny dom, więc żaden sąd nie przyzna bezrobotnej matce prawa do opieki nad dzieckiem. Szczególnie że rodzina Galbraithów jest w stanie zaofe- R S rować Jamiemu dobrodziejstwa, o których ona może tylko marzyć.

- Jeśli idzie o mnie, to doradzanie ci przy kupnie samochodu sprawi mi tylko przyjemność - nie omieszkał ją zapewnić. - Bo przecieŜ w dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - Tak, ale... - To juŜ ustalone. Pójdę jutro z tobą i nie pozwolę ci o nic się martwić. W porządku? Sprawdź - Mamo, czy możemy pójść na hamburgera do Morgan-- tiego? Umieram z głodu! Willow zawahała się przez chwilę. Nienawidziła jedzenia w barach szybkiej obsługi, ale nie chciała rozczarować syna. Jamie tak rzadko o cokolwiek prosił. - Dobrze, ale to wyjątkowa sytuacja. Bar Morgantiego znajdował się zaraz za rogiem, przy skrzyżowaniu Piątej Alei i ulicy Fir. Jamie nie był w stanie dłużej kryć podniecenia. -.. Ty też zjesz hamburgera, mamo? - Nie, ale mam ochotę na lody z polewą karmelową. - Ja zamówię! R S