- Na Boga, Luke! Ktoś poluje na jego rodzinę jak na jelenia! Nie czas

odreagowaniem złości. Z tego, co wiemy, Danny ma dominującego, apodyktycznego ojca. Podejrzewam, że chodzi tu o gniew na niego. Ale dlaczego w takim razie chłopak nie wybrał sobie na ofiarę trenera piłkarskiego, twardziela jak Shep O’Grady, albo któregoś ze szkolnych sportowców, którzy reprezentują typ chłopca, jakiego chciałby widzieć w nim ojciec, albo dyrektora szkoły, klasyczny symbol ojcowskiej władzy? Dlaczego zaatakował Melissę Avalon, młodą kobietę, nauczycielkę ulubionego przedmiotu? Czym mogła go rozzłościć? – Może zakochał się w niej. Odrzuciła jego zaloty i chłopak się załamał. – Trzecia sprawa. Większość szkolnych morderców stara się zabić jak najwięcej osób. Masakra i panika wśród rówieśników – o tym fantazjują. Chcą poczuć się silni. Czemu więc Danny czekał, aż skończy się przerwa obiadowa i wszyscy wrócą do klas? I dlaczego wybrał pistolet, skoro przyzwyczajony jest do strzelby, która w dodatku narobiłaby więcej szkód? – Może to nie była typowa szkolna strzelanina – zgadywał Sanders z nachmurzoną miną. – Może chłopak chciał tylko odegrać się na pannie Avalon, bo zraniła jego uczucia lub krzywo na niego spojrzała. On nie mógł tego znieść, więc wpadł we wściekłość i postanowił się zemścić, a dziewczynki po prostu weszły mu w drogę. – Niezła teoria, detektywie, ale jest jeden problem. – Jaki? – Nie możemy powiązać Danny’ego ze śmiercią Melissy Avalon. Twierdzisz, że o nią chodziło, a jednak jest jedyną ofiarą, której zabójstwa nie możemy chłopcu udowodnić. Jak to wyjaśnisz? http://www.eogrzewaniepodlogowe.biz.pl Spróbuj uzmysłowić sobie ten cel, wyobraź sobie siebie jako zwycięzcę. - Cudownie! Rosół dla wielokrotnego mordercy! Chciałabym, żeby choć raz zaatakował mnie jakiś niemowa. Kimberly czekała na kolejne wskazówki. Była wyraźnie zdenerwowana. Rainie też była zdenerwowana, chociaż mówiła całkiem spokojnym tonem. 243 On był blisko. Lubił poczucie bliskości z ofiarą. Lubił być na miejscu, żeby zabić. - Czy Kimberly jest z tobą? - rzucił nagle. - Dlaczego pytasz? Czy ja ci nie wystarczę? - Rainie nerwowo rozglądała się po mieszkaniu. Na schodach pożarowych nikogo nie było. Podobnie za drzwiami na korytarz. Skąd jeszcze mógł nadejść? O czym nie pomyślała? - Przekonasz się - bąknęła. - Potrafię świetnie prowadzić rozmowę. Jestem inteligentna

Nigdy nie wyjeżdżała ze stanu Oregon. Od czasu do czasu myślała o podróży do Seattle, ale jakoś nigdy jej się to nie udało. W wieku trzydziestu dwóch lat zupełnie nie znała pozostałych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale to samo można było powiedzieć o wielu mieszkańcach Oregonu. To duży stan. Są w nim plaże, góry, pustynie, jeziora, bogate miasta i małe mieściny. W Oregonie można uprawiać hazard i windsurfing, można się wspinać Sprawdź winna prowadzić? Skoro on jest przy niej, dlaczego to ona siedzi za kierownicą? Ale nie potrafiła dłużej skupić się nad tą myślą. - Zwolnij - ostrzegł ją. - Tu droga jest zdradliwa. Przytaknęła, marszcząc brwi i ze wszystkich sił próbując się skoncentrować. Kierownica w jej dłoniach wydawała się śmieszna. Taka okrągła. Dziwne... Postanowiła przyhamować. Zamiast tego wcisnęła gaz. Samochód gwałtownie przyśpieszył. - Przepraszam - mruknęła. Świat znów zaczynał wirować. Nie czuła się dobrze. Miała wrażenie, że zwymiotuje albo zemdleje. Albo jedno i drugie. Gdyby tylko mogła zamknąć oczy... Szosa pędziła prosto na nią. Szarpnęło. Pasy. Powinna zapiąć pasy. Sięgnęła i chwyciła za klamrę. Pociągnęła. Pas wyciągnął się luźno. Racja. Popsuty. Trzeba go naprawić. Któregoś dnia.