– Lucy...

przy pomidorach Lucy. Właściwie nie miała nic przeciwko temu. W zamiłowaniu do ogrodnictwa nie mogła się równać z Daisy. Większość grządek zajmowały płożące się rośliny: dynie, kabaczki, ogórki. Lucy nie zamierzała zamrażać warzyw ani robić przetworów. Wystarczała jej sama uprawa. – Madison zrobiła lemoniadę – odezwała się, podchodząc do chłopców. – Macie ochotę? – Później – odrzekł J.T., nawet nie podnosząc wzroku znad dziury w ziemi. Podobnie jak Madison, odziedziczył po ojcu rude włosy i niebieskie oczy, ale jego krępa sylwetka bardziej przypominała rodzinę Blackerów. Lucy pomyślała o swym krzepkim, łagodnym ojcu i uśmiechnęła się. Ona sama miała drobną figurę i jasne włosy matki, a po obojgu rodzicach odziedziczyła zamiłowanie do zajęć na świeżym powietrzu. Rodzice niedawno zakończyli kariery zawodowe w Smithsonian Institute i przenieśli się do Kostaryki, gdzie prowadzili schronisko turystyczne. Lucy zamierzała pojechać tam razem z dziećmi na Święto http://www.endometrium.com.pl/media/ - Ale im mogło się coś stać. Pierce zadręczał się wyrzutami sumienia, widziała to. - Niedobrze się złożyło, że między wyjazdem ich rodziców a moim przybyciem była przerwa - rzekła. - Ale nic na to nie mogłam poradzić. Nie mogłam przylecieć samolotem. - Wiem. Siostra mi powiedziała. Amy dotknęła dłonią ucha. - Mam zapalenie ucha środkowego. Nie boli, ale nie mogę latać. Istnieje ryzyko, że z powodu ciśnienia doszłoby do uszkodzenia

Sinclair przeszukał biurko i nic nie znalazł, ale morderca pierwszy miał okazję usunąć kompromitujące listy lub notatki. Jej mąż zapewne wziął pod uwagę, że ludzie niekoniecznie trzymają prywatne zapiski w widocznym miejscu, ale zważywszy na wielkość gabinetu, mógł coś przeoczyć. Sprawdź - Powiem inaczej. Uważam, że jesteś do niego znacznie mniej podobny, niż myślisz. Pierce wbił w nią przenikliwe spojrzenie zielonych oczu. Najchętniej odwróciłaby wzrok, ale przemogła się. Musi iść dalej, nie może się zatrzymać. - Owszem, tak jak twój ojciec, kochasz swoją pracę. Wybrałeś podobną drogę życiową. Wierzę, że bywały czasy, kiedy od rana do nocy nie wychodziłeś z laboratorium czy ze szklarni, bo byłeś tak pochłonięty badaniami i eksperymentami. Gdybyś chciał, bez trudu mógłbyś zostać modelowym pracoholikiem.